- W niebo wystrzelały potężne słupy światła. Jak świetliste filary, które tańczyły i zmieniały kształty - relacjonował na antenie TVN24 Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik. We wtorek po zmroku byliśmy świadkami "absolutnego potwora". Nad Ziemią szalała potężna burza magnetyczna, której oszałamiającym efektem stała się zorza widoczna niemal w całej Polsce. Istnieje szansa, że jeszcze dziś można będzie ją obserwować.
We wtorek (17 marca) po godz. 17.00 byliśmy świadkami niezwykłej burzy magnetycznej. W rezultacie tego zjawiska powstała magiczna i wielobarwna zorza, którą można było obserwować po zachodzie słońca niemal w całym kraju. Widowiska nie mógł przegapić jeden z największych miłośników astronomii Karol Wójcicki, który relacjonował sytuację na swoich profilach społecznościowych, a w środę o poranku pojawił się w studiu TVN24.
- Wszystkie wykresy, wskaźniki, na które patrzą zwykle astronomowie, zaświeciły się na czerwono. Nad Ziemią rozszalała się burza magnetyczna - wyjaśniał na antenie TVN24 Karol Wójcicki.
- Było widać, że będzie to absolutny potwór. Trzeba było dać znać znajomym i jechać czym prędzej - dodał.
Kto mógł zobaczyć zorzę?
Jak informował Wójcicki, zjawisko było widoczne niemal w całym kraju, "ale trzeba było poczekać, aż zajdzie słońce. Najlepsze warunki do obserwacji mieli mieszkańcy wsi. W miastach oglądanie zorzy utrudniało silne oświetlenie. Mimo to nawet niektórym mieszkańcom Warszawy udało się uchwycić piękne zjawisko w obiektywie.
Zorza była widoczna również w Europie Środkowej i Ameryce Północnej.
Tańczące światła
- Po godzinie 20 było widać, że północny horyzont jest lekko purpurowy, trochę zielony i jaśniejszy niż zwykle. Rzeczy niezwykłe zaczęły się dziać dopiero po 21. Wtedy w niebo wystrzelały potężne słupy światła. Jak świetliste filary - jeden obok drugiego - które tańczyły i zmieniały kształty - zachwycał się Karol.
- W Polsce nigdy tyle osób na raz nie widziało zorzy - podkreśla Wójcicki.
"Jaram się jak jonosfera"
Karol Wójcicki był podekscytowany nietypowym zjawiskiem. Na swoim fanpage'u wrzucone zdjęcia zorzy opisał hashtagiem #jaramsięjakjonosfera.
- Takie rzeczy u nas codziennością nie są. Zorze polarne można zobaczyć dwa-trzy razy w roku. Taka jak ta zdarza się raz na kilkanaście lat - mówił na antenie TVN24 Wójcicki.
Może być widoczne jeszcze dzisiejszej nocy
Jest niewielka szansa, że niezwykły widok powtórzy się kolejnej nocy, bo tego typu zjawiska mogą trwać kilka dni, warto być czujnym - powiedział Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik. Zorza polarna powstaje w wyniku rozbłysków słonecznych, gdy duże ilości naładowanych cząstek są wyrzucane ze Słońca i mkną przez Układ Słoneczny, czasem wpadając na naszą planetę. - Dla nas mogą być one bardzo niebezpieczne, ale Ziemia ma naturalnego obrońcę w postaci magnetosfery. Ona wyłapuje cząstki, sprawiając, że poruszają się wzdłuż linii naszego pola magnetycznego. Pole magnetyczne dotyka naszej planety tylko w dwóch miejscach - na biegunach, zupełnie jak w magnesie. Cząstki - poruszając się po liniach pola magnetycznego - dochodzą do ziemskiej atmosfery właśnie w okolicach podbiegunowych. Tam uderzając w naszą atmosferę, pobudzają do świecenia cząstki gazu - wyjaśnia Wójcicki.
Zjawisko to przypomina procesy, które zachodzą w świetlówkach. - Gdy przepuścimy prąd elektryczny przez świetlówkę wypełnioną gazem, to w zależności od tego, jaki to jest gaz, świeci ona na różny kolor. Tak powstają różnokolorowe neony na naszych ulicach. Tutaj zasada działania jest ta sama. W zależności od tego, który gaz zostanie pobudzony przez te wysokoenergetyczne cząstki, na taki kolor będzie świeciła zorza - opisuje Wójcicki.
Autor: PW/kt / Źródło: TVN Meteo