Na londyńskie ulice ruszyły gołębie do zadań specjalnych. Przez trzy dni monitorowały jakość powietrza w stolicy Wielkiej Brytanii. Wyniki nie były zadowalające.
W poniedziałek rano sześć gołębi pocztowych z hodowli Briana Woodhouse'a wyleciało do pracy. Na grzbietach miały malutkie plecaczki wyposażone w czujnik zanieczyszczenia powietrza i GPS. Te pierwsze stale mierzyły stężenie dwutlenku azotu, ozonu i innych związków lotnych, jakie znajdują się w londyńskim powietrzu.
Londyn gorszy niż Pekin
Z usług gołębi mógł skorzystać każdy. Wystarczyło wejść na Twittera i podać swoją lokalizację, żeby dowiedzieć się o poziomie zanieczyszczenia w swojej okolicy. W zamian dostawało się komunikat z informacją o skali zanieczyszczenia, która plasowała się w widełkach "świeże" - "skrajnie zanieczyszczone". Czujniki na ogół pokazywały górną część skali.
Projekt gołębich patroli nie jest długofalowy. Trwał tylko trzy dni i miał za zadanie podnieść świadomość społeczną na temat skali problemu zanieczyszczenia miasta.
- Mówiąc o zanieczyszczeniu powietrza, najczęściej myślimy o Pekinie czy innych miejscach na świecie, a mało osób wie, że bywają takie dni w roku, kiedy zanieczyszczenie w Londynie jest wyższe i bardziej toksyczne niż w stolicy Chin - mówi Pierre Duquesnoy, dyrektor kreatywny projektu.
Londyn naruszył ograniczenie zanieczyszczenia powietrza dla całego 2016 roku w ciągu zaledwie siedmiu pierwszych dni roku. A jego niska jakość powoduje rocznie tysiące przedwczesnych zgonów.
- Poziom zanieczyszczenia powietrza w Londynie jest skandaliczny. Nasz projekt miał uczynić widzialnym tę niewidzialną kwestię - zaznaczył Duquesnoy.
Autor: mar/map / Źródło: Independent, Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Twitter / Pigeon Air Patrol