Tak jak w Polsce na pożegnanie zimy topi się marzannę, tak Szwajcarzy dopełniają tego rytuału, wysadzając w powietrze Böögga, gigantyczną kukłę bałwana. W 2020 roku z powodu pandemii COVID-19 nie doszło do tego. W tym roku zwyczajowi stało sie zadość, lecz w górach, a nie, jak przedtem, w centrum Zurychu.
Palenie Böögga, figury symbolizującej zło związane z zimą, to zwyczaj wieńczący wiosenny festiwal Sechselaeuten, odbywający się zazwyczaj w trzeci poniedziałek kwietnia w Zurychu. Ze względu na ograniczenia związanie z epidemią COVID-19 - aby nie przyciągać tłumów - świętowanie odbyło się tym razem nie w mieście, ale w oddalonym o 100 kilometrów alpejskim wąwozie Schoellenen w kantonie Uri, przy Diabelskim Moście.
Właśnie z powodu tej lokalizacji kukła, zazwyczaj przedstawiana z miotłą, tym razem wyposażona została w czarcie trójzębne widły.
Im szybciej wybuchnie głowa bałwana, tym lepsza będzie pogoda
Według lokalnej tradycji czas, jaki mija od podpalenia stosu, na którym umieszczony jest bałwan, do eksplozji fajerwerków, którymi wypchana jest głowa kukły, ma wskazywać, jakie będzie nadchodzące lato. W tym roku wszystko trwało 12 minut i 57 sekund. To dość krótko, choć do rekordu daleko. Ten padł w 2003 roku, kiedy głowa bałwana eksplodowała po 5 minutach i 42 sekundach. Jak twierdzi lokalny portal zuerich.com, lato tamtego roku było rzeczywiście wyjątkowo upalne.
Tegoroczną wróżbę widzowie także uznali jednak za pomyślną i dającą nadzieję na "wspaniałe" lato.
Autor: ps//rzw / Źródło: PAP, Reuters, zuerich.com, thelocal.com