Kilka tysięcy odbiorców na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie wciąż nie ma prądu po awariach wywołanych przez poniedziałkowe i wtorkowe opady. Marznący deszcz doprowadzał do uszkodzeń linii energetycznych, zrywały je także połamane gałęzie. Lepsza sytuacja jest w Małopolsce - tam energetycy walczą już tylko z pojedynczymi, bieżącymi awariami.
W czwartek rano energetycy uporali się z awariami sieci energetycznej w Małopolsce. Spowodowały je poniedziałkowe i wtorkowe opady. Deszcz zamarzał na liniach energetycznych, doprowadzając do ich zerwania.
Małopolska: usuwają awarie na bieżąco
Jak poinformował Tomasz Topola ze spółki Tauron Dystrybucja, bez prądu jest obecnie ponad 100 odbiorców z Małopolski, ale są to nowe zgłoszenia niewielkich, lokalnych awarii, które usuwane są na bieżąco.
W szczytowym momencie w nocy z poniedziałku na wtorek prąd nie docierał do około 40 tys. odbiorców na terenie województwa małopolskiego. Najwięcej wyłączeń wystąpiło na północy Krakowa, w okolicach Tarnowa, Nowego Sącza, Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Według energetyków osadzanie szadzi jest charakterystyczne dla obszaru Jury Krakowsko-Częstochowskiej i cały ten teren jest narażony na działanie tych zjawisk atmosferycznych. - Daje popalić przede wszystkim pogoda. Przewody nie oblepiły się szadzią, tylko lodem. To jest taki ciężar, że nie wytrzymują przewody - opowiadał reporterce TVN24 członek jednej z ekip remontowych w Małopolsce.
Podkarpacie: tysiące jeszcze czekają na prąd
Gorsza sytuacja jest na Podkarpaciu. W czwartek rano, po trwających dwie doby pracach naprawczych, w dalszym ciągu z powodu związanych z pogodą uszkodzeń linii energetycznych prądu nie miało tam ok. 4,4 tys. odbiorców.
Połamane pod naporem lodu drzewa i gałęzie uszkodziły wiele linii i słupów energetycznych, przez co ok. 60 tys. odbiorców w regionie zostało pozbawionych dostaw energii elektrycznej.
Jak poinformował Łukasz Boczar z PGE Dystrybucja Rzeszów, dotychczas udało się usunąć 90 proc. awarii. Ostatniej nocy odnotowano jeszcze pojedyncze przypadki nowych.
440 interwencji
Najwięcej gospodarstw bez prądu jest w okolicach Leżajska - 1,8 tys. i Mielca - 1,3 tys. Prądu nie udało się dotychczas przywrócić także w okolicach Stalowej Woli, Rzeszowa i Krosna.
Przy naprawianiu uszkodzeń pracuje kilkuset elektromonterów z rzeszowskiego oddziału PGE i pracownicy firm zewnętrznych. Boczar wyraził nadzieję, że awarie powinny zostać usunięte do południa.
W czwartek na skutek braku dopływu prądu wyłączone zostało ogrzewanie w szkołach. W związku z połamanymi przez marznący deszcz i śnieg drzewami i konarami strażacy od nocy z poniedziałku na wtorek do czwartku rano interweniowali 440 razy, usuwając je z dróg i linii energetycznych.
Lubelskie: 18 wyłączonych linii
Utrzymują się także problemy z siecią energetyczną na Lubelszczyźnie. Po jej uszkodzeniach spowodowanych na początku tygodnia przez pogodę bez prądu pozostaje wciąż około 2,5 tys. odbiorców. Przed południem na terenie województwa wyłączonych było 18 linii średniego napięcia.
Najwięcej wyłączeń jest w okolicach Tomaszowa Lubelskiego, w sąsiadujących ze sobą gminach Lubycza Królewska i Horyniec (podkarpackie). - Przewieziono tam pięć agregatów prądotwórczych, które zostały ustawione w miejscach, gdzie prowadzone są najtrudniejsze prace, wymagające najwięcej czasu - powiedziała rzeczniczka PGE Dystrybucja Dorota Gajewska.
To skutki opadów śniegu i marznącego deszczu z poniedziałku i wtorku. Spowodowały one oblodzenie infrastruktury energetycznej. Połamane pod naporem lodu drzewa i konary pozrywały linie energetyczne, uszkodzone zostały też 274 słupy. We wtorek rano prądu nie miało ok. 20 tys. odbiorców, głównie w okolicach Zamościa i Tomaszowa Lubelskiego.
Autor: js/rs / Źródło: PAP, TVN24