Mieszkańcy Peru zmagają się z potężnymi powodziami i lawinami błotnymi. Bilans ofiar żywiołu cały czas rośnie. Sytuacja w najbliższym czasie może się pogorszyć, ponieważ prognozowana jest kolejna porcja opadów.
W wyniku trwających od wielu dni powodzi w Peru zginęło już co najmniej 75 osób, a rannych zostało 263. Ponadto ratownicy ciągle poszukują 20 zaginionych. Około stu tysięcy Peruwiańczyków straciło dach nad głową. Według agencji informacyjnej Associated Press jest to największa powódź w tym kraju od 20 lat.
Powodzie i lawiny błotne, które są skutkiem ulewnych deszczy, zniszczyły około dwóch tysięcy kilometrów dróg. Ulice w jednej chwili zamieniają się w rwące potoki wody i błota, które niszczą wszystko, co znajdą na swojej drodze. Część kraju odcięta jest od energii elektrycznej i telekomunikacji.
Rząd pomaga ludziom w ewakuacji i zaopatruje niektóre regiony w wodę zdatną do picia.
Zalana stolica
Kryzysowa sytuacja panuje między innymi w samej stolicy Peru - Limie. W tym ponad ośmiomilionowym mieście zalanych jest wiele ulic. Mieszkańcy mocują między budynkami tyrolki (rodzaj kolejek linowych), żeby wydostać się ze swoich mieszkań.
Deszcz nie ustanie
Według ekspertów sytuacja w najbliższym czasie się nie poprawi. Synoptycy twierdzą, że w kwietniu ma spaść jeszcze więcej deszczu niż napadało w marcu, szczególnie w północnej części Peru. Oznacza to, że powodzie szybko nie odpuszczą, a lawin błotnych będzie przybywać. Eksperci twierdzą, że ulgę przyniesie pora sucha, która zazwyczaj pojawia się w maju.
Rząd Peru przypomniał, że w 1998 roku, kiedy również pojawiły się obfite opady deszczu, zginęły 374 osoby.
Autor: AD/map / Źródło: huffingtonpost.com.au, Reuters TV