W zeszłym tygodniu na kolumbijskie miasto Mocoa zeszła największa w historii lawina błotna. Zginęło 311 osób, 178 uznaje się za zaginione. Trwają poszukiwania.
Kolumbia wciąż walczy ze skutkami ogromnej lawiny błotnej, która zeszła na miasto Mocoa tydzień temu. Zginęło 311 osób, ponad 400 zostało rannych. 178 nadal uznaje się za zaginione.
To nie była pierwsza tego typu katastrofa w historii tego regionu. Uznaje się ją jednak za najtragiczniejszą w skutkach.
Poszukiwania
Ponad 2500 ratowników, wolontariuszy, policjantów, żołnierzy oraz mieszkańców miasta włączyło się w poszukiwania. Tworzą się kolejki chętnych do oddania krwi i potrzebnych rzeczy. Pomimo pomocy szpitale są wciąż przepełnione ofiarami.
Krewni ofiar katastrofy mierzą się z ogromnymi trudnościami w poszukiwaniach ciał swoich bliskich. Uniemożliwiają to między innymi biurokracja oraz trudności w identyfikacji zwłok.
Zrozpaczeni rodzice
Edison, mężczyzna, który szuka swojego dziecka, mówi:
- Wczoraj szukałem wśród puszek, kijów, drzew tylko po to, żeby sprawdzić, czy jestem w stanie odnaleźć ciało mojego dziecka. Nie znalazłem. Byłem w szpitalu, kostnicy, pytałem innych ludzi. Nikt nie uratował malucha tak małego, jakim był mój.
- Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego w Mocoa - twierdzi Walter Pereira, kolejny człowiek szukający swojego dziecka. - Boże, pobłogosław mnie, abym mógł znaleźć swoje dziecko żywe czy martwe - dodaje.
Dyrektor Instytutu ds. Rodziny Cristina Plazas mówi, że obecnie zajmuje się trojgiem zmarłych chłopców. Konieczne jest wykonanie testów DNA, aby zapobiec trafieniu ciał dzieci do nieodpowiednich osób.
W tym wszystkim znajdują się też dające nadzieję historie - część zaginionych wróciła do bliskich. Pomaga to radzić sobie ze skutkami katastrofy i jeszcze bardziej motywuje do działania.
Autor: ao/map / Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/LEONARDO MUNOZ