Według naukowców pokrywa lodowa Antarktydy rozpada się w bardzo szybkim tempie. Kolejną ofiarą rosnącej temperatury może być lodowiec szelfowy Nansena. Przecina go ogromne pęknięcie, które w każdej chwili grozi oderwaniem się wielkiego fragmentu lodu.
To, co się dzieje z lodowcem, zostało zaobserwowane przez amerykańską agencję naukowo-badawczą United States Geological Survey (USGS) dzięki satelicie Landsat 8. Mimo, że Nansen ma 1750 kmkw. i jest dwukrotnie większy od wyspy Manhattan, może podzielić los wielu pokryw lodowych w ostatnim czasie. Obecnie lodowce szelfowe Antarktydy, będące unoszącym się na wodzie "przedłużeniem" lodowców, są bardzo niestabilne. Coraz wyższa temperatura na świecie sprawia, że roztapiają się one od spodu i stają się coraz słabsze.
W ten sposób w 1995 roku na Antarktydzie rozpadł się lodowiec Larsen A, a następnie w 2002 roku Larsen B. Obecnie niestabilna wydaje się być już trzecia część lodowca szelfowego Larsena - Larsen C.
Powiększające się pęknięcie
Nansen przylega do Lodowca Drygalskiego i jest zasilany materiałem z lodowców Priestly i Reeves. Dwa lata temu pęknięcie było ledwie widoczne, a teraz rozciąga się niemal na całej długości półki lodowej.
"Przód Lodowca szelfowego Nansena wydaje się być gotowy do cielenia" - napisał na blogu Obserwatorium Ziemi NASA Ryan Walker z Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda. "Jest tam ogromne pęknięcie, długie na odległość mil (1 mila to 1,6 km - przyp. red.) i miejscami szerokie na ponad sto jardów (90 km), które przebiega mniej więcej równolegle do przedniej części lodowca" - ocenił.
Lodowiec szelfowy
Lodowce szelfowe stanowią 75 proc. linii brzegowej Antarktydy, a ich łączna powierzchnia dochodzi do 1,56 mln km kw. Jednak gdyby rozpadł się cały lodowiec Nansena, pokrywa lodowa Antarktydy zmniejszyła by się jedynie o 0,1 proc.
Nansen nie jest nawet uznawany za duży, a przy lodowcu Rossa (największym lodowcu południowego kontynentu), wydaje się być jeszcze mniejszy. Największy lodowiec szelfowy Antarktydy ma 472 tys. km kw. Częściowo rozpadł się ostatnio pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, ok. 10 tys. lat temu. Do wody wpadł wtedy ogromny fragment lodu o powierzchni 280 tys. km kw. (dla porównania - 360 razy większy niż Manhattan).
Lodowce szelfowe nie muszą rozpadać się i wpadać do wody. Mogą także "zakotwiczyć" się na lądzie, jednak nie przyczynią się zbytnio do podniesienia się poziomu morza, ponieważ właściwie już unoszą się na wodzie. Rozpad lodowca Nansena sam w sobie nie spowoduje wielu strat.
Barykada dla gigantów
Warto zauważyć, że tego typu małe pola lodowe stanowią pewnego rodzaju barykady dla lodowców znajdujących się za nimi. Gdy znika półka lodowa, wielki lodowiec zaczyna osuwać się do wody w bardzo szybkim tempie i to zdecydowanie może sprawić, że poziom oceanów się podniesie. Jednym słowem zmiany klimatyczne spowodowane przez działalność człowieka niszczą ogromne lodowe zapory na Antarktydzie.
Dodatkowo podnosząca się globalna temperatura i silny wiatr mogą skutecznie zapobiegać zamarzaniu wody wokół południowego kontynentu, przez co pokrywa lodowa nie ma szansy się wzmocnić. Dlatego być może lodowiec szelfowy Nansena rozpadnie się szybciej niż nam się wydaje i wcale nie będziemy musieli tak długo na to czekać.
Autor: zupi/map / Źródło: IFL Science