Mieszkańcy Chicago mają osiągający metr długości i 30 kilogramów problem pływający w Wielkich Jeziorach Północnoamerykańskich. Jest nim tołpyga, czyli karp azjatycki, obcy gatunek w tych wodach, znany ze swojego destrukcyjnego wpływu na środowisko. By ocalić ekosystem największych zbiorników w Stanach Zjednoczonych, postanowiono przeprowadzić eksterminację przerabiając wszystkie ryby na kotlety.
Karp azjatycki został sprowadzony z Azji przeszło trzy dekady temu w celu ograniczenia ilości glonów w kanałach ściekowych. Ryby przedostały się jednak do rzeki Missisipi gdzie szybko zwiększały swoją ilość.
Ryba, nierzadko osiągająca ponad metr długości i wagę przeszło 30 kilogramów jest inwazyjnym gatunkiem, mającym katastrofalny wpływ na środowisko, w jakim żyje. W krótkim czasie doprowadza do zamulenia wody i degraduje dno.
Skoczny intruz z Azji
To niezwykle ekspansywny gatunek - łatwo się rozmnaża i "przejmuje" wody dzięki przewadze liczebnej. Wiedzą o tym mieszkańcy Chicago, którzy wypływając łódką na przylegające do miasta.
- Karpie spłoszone przez łódź dosłownie wyskakują z wody. Gdy wypłynąłem, by zbadać skalę problemu, wyskakująca z wody ryba uderzyła mnie w twarz - przyznał Michael Beecham, lokalny działacz na rzecz ochrony środowiska. Wraz z innymi specjalistami zajmującymi się ekosystemem okolicznych zbiorników popiera całkowitą eksterminację karpi.
- Ich obecność, liczebność, to poważne zagrożenie dla lokalnych gatunków - podkreśla.
Droga eksterminacja
Władze i ekolodzy pomysłów na rozwiązanie mają kilka. Jednym z nich jest budowa zapór na kanałach łączących ze sobą jeziora. Uniemożliwiłoby to rybom przedostawanie się pomiędzy nimi, a odłów osobników przebiegałby efektywniej.
Postawienie tamy na kanale, z którego korzystają mieszkańcy blisko 10-milionowego miasta to logistycznie trudne przedsięwzięcie. Jest nie tylko droga - jej koszt szacuje się na przeszło 18 miliardów dolarów - ale i długoterminowa. Według ekspertów, ukończenie budowy zajęłoby około 25 lat.
Hamburger z ośćmi
Innym pomysłem jest intensywne poławianie karpi, i przerabianie ich na... hamburgery. Ideę promuje Dirk Fucik, właściciel sklepu rybnego niedaleko centrum Chicago. Podczas gdy inni sprzedają tradycyjne, wołowe hamburgery lub hot-dogi, on proponuje głodnym gościom rybne przysmaki.
Obecnie jest jedynym w Chicago kucharzem proponującym hamburgery z karpia przyprawione pieprzem i skórką z cytryny.
- Łapać je i wyrzucać to marnotrawstwo. Natomiast połów, przetwarzanie ich na produkty spożywcze i sprzedawanie to miejsca pracy i finansowy zysk - argumentuje Fucik.
Autor: mb/rp / Źródło: BBC News