Rybę napromieniowaną w bardzo wysokim stopniu złowiono w porcie nieopodal japońskiej Fukushimy. Miała aż 2,5 tysiąca raza więcej promieniotwórczego cezu więcej niż wynosi norma.
Dwa lata po katastrofie elektrowni jądrowej w japońskiej Fukushimie natknięto się na rybę napromieniowaną w bardzo wysokim stopniu. To znalezisko przypomniało wielu ludziom, że choć od katastrofy minęły już niemalże dwa lata, nadal jest niebezpiecznie spożywać lokalne owoce morza.
Za dużo cezu
Francuski magazyn "Le Monde" podał, że rybę złapano w piątek w porcie nieopodal Fukushimy. Ryba, której japońska nazwa brzmi "murasoi" i która przypomina skorpenę, miała aż 254 tysiące bekereli cezu na kilogram. To ponad 2,5 tys. raza więcej tego promieniotwórczego pierwiastka niż powinny zawierać ryby dopuszczone do spożycia.
Niebezpiecznie przez dekadę
Do katastrofy elektrowni jądrowej w Fukushimie doszło 11 marca 2011 roku. Tego dnia okolicę nawiedziła związana z trzęsieniem ziemi fala tsunami, która uszkodziła reaktory i sprawiła, że do środowiska dostała się skażona woda morska stosowana do ich chłodzenia. Żeby chronić Japończyków przed niebezpieczeństwem, w okolicy wstrzymano połowy ryb. Aktualnie sprzedaż niektórych owoców morza odbywa się mimo, że jeszcze w październiku ubiegłego roku 40 proc. złowionych ryb zawierało zdecydowanie zbyt dużo promieniotwórczego cezu.
Jak zaznaczają japońscy naukowcy, takie sytuacje mogą się zdarzać jeszcze przez dekadę.
Autor: map/mj / Źródło: Huffington Post