Niemal każdy kontakt z dzikimi zwierzętami czy ich tkankami wiąże się z pewnym ryzykiem transmisji patogenów i rozprzestrzeniania się chorób odzwierzęcych - twierdzi dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Skrajnym przypadkiem może być obecna pandemia COVID-19. - Najwyższy czas, by wprowadzić zmiany, wobec których jesteśmy oporni, a które dotyczą zarówno handlu dzikimi zwierzętami, myślistwa, jak i sposobu produkcji mięsa na świecie - przekonują badacze.
Szacuje się, że w świecie zwierząt istnieje prawie 1,7 miliona niezidentyfikowanych wirusów, których część pewnego dnia może przenieść się na człowieka. Tak prawdopodobnie rozpoczęła się obecna pandemia COVID-19. - Wirusy się rozprzestrzeniają, bo takie już są. Ale kiedy zgromadzisz wiele różnych gatunków, tak jak to się stało na chińskim bazarze z żywymi zwierzętami, tworzysz dla wirusów idealną okazję, by przemieścić się z jednego gatunku na drugi - tłumaczyła w rozmowie z Magazynem TVN24 Tracey McNamara, profesor patologii weterynaryjnej, która pracowała przy filmie Stevena Soderbergha "Contagion – Epidemia strachu".
CZYTAJ WIĘCEJ: Zoonozy. Zemsta matki natury czy samobójstwo ludzkości?>
"Najwyższy czas, by się poważnie zastanowić, jak można zmniejszyć ryzyko niebezpiecznych zoonoz"
- Dotąd w różny sposób lekceważyliśmy zoonozy, czyli choroby pochodzenia zwierzęcego - podkreśla dr hab. Piotr Rzymski z Zakładu Medycyny Środowiskowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - A skutkiem tego jest pandemia COVID-19 - dodaje. Przypomina, że wirusowymi chorobami odzwierzęcymi są również m.in. ebola, SARS, MERS czy świńska grypa. Także do transmisji HIV na człowieka doszło najprawdopodobniej poprzez kontakt myśliwych z krwią zwierząt. Dariusz Halabowski, doktorant z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach przypomina, że naukowcy jeszcze przed wybuchem obecnej pandemii alarmowali, że wkrótce może dojść do kolejnych transmisji wirusów odzwierzęcych, w tym koronawirusów, na człowieka.
"Wyciągajmy wnioski z tej epidemii. Najwyższy czas, by się poważnie zastanowić, jak można zmniejszyć ryzyko niebezpiecznych zoonoz, które w przyszłości mogą destabilizować wszystkie aspekty naszego życia i zacząć te rozwiązania wdrażać" - apelują obaj badacze w artykule opublikowanym na łamach czasopisma "Science of the Total Environment". Przedstawiają tam propozycję działań, jakie należy podjąć, aby uniknąć przenoszenia się na człowieka kolejnych patogenów odzwierzęcych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Książę Harry o pandemii: Matka Natura wysłała nam sygnał za nasze niewłaściwe zachowania>
"Każdy kontakt z dzikimi zwierzętami wiąże się z ryzykiem transmisji patogenów"
Naukowcy w swojej pracy podsumowują, że handlem objętych jest na świecie ponad 18 tys. gatunków zwierząt (w tym ok. 7,6 tys. lądowych kręgowców, z czego 4,5 tys. gatunków ptaków, po 1,2 tys. gadów i ssaków, 500 gatunków płazów). Dr Rzymski podkreśla, że niemal każdy kontakt z dzikimi zwierzętami lub ich tkankami wiąże się z pewnym ryzykiem transmisji patogenów. Przeciwdziałanie zoonozom - jego zdaniem - musi więc polegać na regulacji handlu dzikimi zwierzętami, a także ograniczeniem myślistwa do sytuacji, kiedy jest to niezbędne do pozyskiwania żywności.
- Działania powinny też objąć między innymi to, co dzieje się na poziomie hodowli przemysłowej zwierząt. Tam zwierzęta są często stłoczone na małej powierzchni, a jeśli u jednego osobnika nastąpi infekcja, patogen łatwo się rozprzestrzenia. To zaś zwiększa ryzyko transmisji na człowieka - ostrzega dr hab. Piotr Rzymski. Podaje przykład ryzyka związanego z trzodą chlewną. - Dziś znamy sześć koronawirusów związanych ze świniami, w tym SADS-CoV, wobec którego wykazano potencjalnie ryzyko zakażenia układu oddechowego człowieka. U świń znaleziono też pewnego delta koronawirusa, który najprawdopodobniej przeniósł się na ten gatunek od ptaków - wyjaśnia. Dariusz Halabowski dodaje, że warto zadbać o zwiększenie reżimu sanitarnego w hodowli zwierząt. Sugeruje też, że warto w coraz większym stopniu zastępować produkty pochodzenia zwierzęcego - mięso czy futra - innymi produktami. - Te proste działania są nie tylko korzystne pod względem zdrowotnym czy etycznym, ale także pomogą środowisku – twierdzi naukowiec.
"Najwyższy czas, by wprowadzić zmiany, wobec których jesteśmy oporni"
Kolejnym ważnym sposobem na unikanie kolejnych epidemii zoonoz jest - podkreślają naukowcy - prowadzenie systematycznych badań naukowych nad patogenami. Dzięki temu, kiedy zostanie znaleziony patogen potencjalnie groźny dla człowieka, możliwe będzie podjęcie właściwych działań, aby temu zapobiec. - Należy zwłaszcza identyfikować wirusy u dzikich zwierząt, które dotknięte są handlem i polowaniami, bo te mają bezpośredni kontakt z człowiekiem - zaznacza Halabowski.
- Najwyższy czas, by wprowadzić zmiany, wobec których jesteśmy oporni, a które dotyczą zarówno handlu dzikimi zwierzętami, myślistwa, jak i sposobu produkcji mięsa na świecie - wtóruje mu dr Piotr Rzymski. Halabowski przyznaje, że kroki te będą kosztowne i wiązać się będą m.in. z rekompensatami dla hodowców oraz ludności żyjącej z handlu i polowań. - Jednak patrząc na obecną globalną sytuację ekonomiczną i społeczną, wszystkie kraje powinny zdawać sobie sprawę, że to słuszne wydatki. A koszty potrzebnych działań z pewnością okażą się nieznaczącą sumą w porównaniu z globalnymi stratami gospodarczymi wynikającymi z pandemii COVID-19 - dodaje.
- Natomiast każdy z nas mógłby dołożyć do tego wszystkiego cegiełkę poprzez swoje codzienne wybory, to jest przez ograniczanie spożycia mięsa i produktów odzwierzęcych lub zastępowania ich odpowiednikami roślinnymi, a także rezygnowanie ze skór i futer na rzecz sztucznych odpowiedników - podsumowuje.
Autor: rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl, tvnmeteo.pl