Do ośrodka ratującego dzikie zwierzęta w Knutsford w Wielkiej Brytanii zgłosiła się w ubiegłym tygodniu kobieta zaniepokojona stanem jeża, którego poprzedniego wieczora znalazła na poboczu drogi. Jak wyjaśniła, zwierzę przez całą noc nie tylko nie tknęło karmy, jaką mu podała, ale też nie ruszyło się nawet o milimetr. Jeż okazał się pomponem od czapki.
Janet Kotze, weterynarz kliniki dla dzikich zwierząt w Knutsford w Wielkiej Brytanii, podzieliła się z portalem Independent szczegółami nietypowej interwencji, jaką miała okazję przeprowadzić w ubiegłym tygodniu. Jak przekazała, czwartkowego poranka do jej ośrodka zgłosiła się kobieta zaniepokojona stanem "uroczego jeżyka", którego poprzedniego wieczora znalazła na poboczu lokalnej drogi.
Powodem zmartwienia kobiety był fakt, iż zwierzę w ogóle nie tknęło kociej karmy, którą mu podała. Dodatkowo, przez całą noc nie ruszyło się nawet o kawałek - opisuje Kotze. Po zaledwie jednym spojrzeniu do pudełka, w którym przywieziono "pacjenta", lekarka mogła już jednak zakończyć jego badanie. "Jeż" okazał się bowiem pomponem od czapki.
Fałszywy jeż "otrzymał całe mnóstwo miłości"
"Kiedy dobre intencje spotykają się z fałszywą tożsamością" - żartobliwie podsumowują wydarzenia ostatniego czwartku pracownicy ośrodka. W opublikowanym w mediach społecznościowych wpisie podkreślają oni jednak swoje uznanie dla kobiety. Być może "jeż" nie był prawdziwym zwierzęciem, ale i tak "otrzymał całe mnóstwo miłości" - zauważają i przypominają: "pamiętajcie, dobroć nie zna granic... nawet jeśli chodzi tylko o futrzanego przyjaciela!".
Wykorzystując okazję weterynarze z Knutsford radzą też, co zrobić, jeśli rzeczywiście spotka się potrzebującego pomocy jeża. "Jeśli napotkacie jeża za dnia, to znak, że coś jest nie tak. Włóżcie go wtedy do pudełka z jakimś źródłem ciepła i poszukajcie pomocy u pobliskiego weterynarza" - informują.
Źródło: Independent, BBC, TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/X