Irena i Wołodymyr, obywatele Ukrainy, powiedzieli sobie "tak" w Sopocie. Para od dwóch lat planowała ślub, w którym miały wziąć udział ich rodziny. Niestety, przez wojnę, wielu bliskich nie mogło im towarzyszyć w tym wyjątkowym dniu. - Wiemy, że myślami i sercem są z nami - powiedziała panna młoda.
Irena Diakowa i Wołodymyr Zawadzki od kilku lat mieszkają w Polsce. Od dwóch lat planowali ślub i w sobotę w Urzędzie Miasta w Sopocie w końcu powiedzieli sobie "tak". Niestety, podczas uroczystości zabrakło ich najbliższych. Rodzina miała się pojawić, para młoda zakupiła dla nich bilety, ale wszystkie plany pokrzyżowała trwająca od kilkudziesięciu dni inwazja Rosji na Ukrainę.
- Niestety, przez wydarzenia na Ukrainie mogła przyjechać tylko mama, ponieważ tylko kobiety mogą przekraczać granicę. Tata i brat oraz reszta rodziny zostali na miejscu. Musimy ten piękny dzień spędzać bez nich, ale wiemy, że myślami i sercem oni są z nami - mówiła Irena tuż po uroczystości.
"Coś pięknego musi się w końcu wydarzyć"
Para młoda nie ukrywała, że było wiele wątpliwości, czy ślub powinien się odbyć, ale ostatecznie postanowili, że nie będą dłużej czekać. Gdy tylko otrzymali zgodę od sądu na zawarcie małżeństwa, od razu zaczęli działać. - Miałam takie myśli, że może akurat to nie jest dobry czas, żeby świętować, ale to, że byśmy ślub przełożyli nie sprawi, że komuś będzie lepiej czy łatwiej. Musimy kontynuować nasze życie, coś pięknego musi się w końcu wydarzyć - tłumaczy Irena.
Mama Ireny, która przyjechała na ślub również powiedziała reporterce TVN24, że jest dumna i szczęśliwa. Wspomniała również, ze w Ukrainie jest wojna ale trzeba żyć dalej i takie chwile dają nadzieje. - Wszystko będzie dobrze. Wierzymy w to, jesteśmy silni i cały czas walczymy. Sława Ukrainie! - dodał Wołodymyr.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24