Około 600 dzieci z czterech przedszkoli w gminie Police w Zachodniopomorskiem musiało zostać w tym tygodniu w domach, bo nauczyciele poszli na zwolnienia lekarskie. Nie wiadomo, jak długo na nich pozostaną. Urzędnicy są pewni, że to w ramach protestu. Kuratorium przeprowadziło kontrolę.
Prawie wszyscy nauczyciele w przedszkolach nr 1, nr 8 i nr 10 w Policach oraz z przedszkola w pobliskim Tanowie są od poniedziałku na L4. Dyrektorzy placówek poprosili rodziców o nieprzyprowadzanie dzieci na zajęcia. W sumie dotyczy to około 600 maluchów, czyli dwóch piątych wszystkich przedszkolaków z gminy.
Jeśli jakieś dzieci jednak zjawiłyby się w przedszkolu, to mogłyby zostać pod opieką dyrekcji. Nie wiadomo, jak długo ta sytuacja potrwa.
Nie ma rozwiązania
- Faktycznie mamy spory problem w naszej gminie. Po Nowym Roku nie przyszło do pracy około 60 nauczycielek. W tych czterech placówkach nie mogą być realizowane normalne zajęcia – przyznaje Witold Stefański, naczelnik Wydziału Oświaty i Kultury gminy Police. – Gminie trudno znaleźć jakieś rozwiązanie, które pozwoliłoby zorganizować zajęcia w inny sposób dla tak licznej grupy – dodaje.
W przedszkolu nr 1 "Calineczka" nie ma dziś ani jednego dziecka. Na zwolnieniach jest tu osiem opiekunek, czyli wszystkie. – Mogę zrozumieć, że moi nauczyciele po prostu zdobyli się na to, by zadbać o swoje zdrowie. W trosce też o dzieci, którymi się opiekują – komentuje sytuację Małgorzata Badowska, dyrektor przedszkola. Jak zaznacza, wszystkie zwolnienia, oprócz jednego, kończą się czwartego stycznia, więc od poniedziałku przedszkole powinno być otwarte normalnie. Podobnie jest w innych placówkach.
"Nie jest to motywujące"
Czy rzeczywiście w gminie nagle zachorowało tylu nauczycieli przedszkolnych? - Naiwni nie jesteśmy. Zdajemy sobie sprawę, jakie panie w przedszkolach mają wynagrodzenia. Nie godzą się z tak niskimi płacami i widzą inne grupy pracowników: stróżów prawa, policjantów, którzy bardzo skutecznie chorując, podwyższyli swoje wynagrodzenia – mówi Stefański. – Myślę, że chyba biorą z nich przykład – dodaje.
Badowska nie potwierdza wprost, że jej pracownice w ten sposób zaprotestowały przeciw swoim płacom, ale powodów zaistniałej sytuacji też doszukuje się w niskich zarobkach podstawowych. – To jest ten sygnał, że są za małe pieniądze. Jeżeli nauczyciel stażysta, a mam takiego, po studiach i z pełnymi kwalifikacjami do tego, żeby być nauczycielem przedszkolnym, zarabia najniższe (przyp. red.: krajowe) wynagrodzenie, to na pewno nie jest to dla niego motywujące – uważa.
Kuratorium Oświaty w Szczecinie poinformowało nas, że w placówkach przeprowadzona została kontrola. Na razie jej efektem jest jedynie pismo skierowane do władz gminy z przypomnieniem, że spoczywa na nich obowiązek zapewnienia dzieciom opieki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24