Jak informują śledczy, po przeprowadzeniu czynności stwierdzono, że organizatorzy nie dopuścili się zaniechań, które mogłyby doprowadzić do szerzenia choroby zakaźnej. Ich zdaniem zadbano o wdrożenie procedur, które miały na celu zapewnienie nierozprzestrzeniania się choroby zakaźnej.
Prokuratorzy uznali także, że uroczystość odbyła się w kościele, aby jak najmniejsza liczba osób przyjechała na wydarzenie. Wcześniej informowano w Radiu Maryja i Telewizji Trwam, aby w uroczystości uczestniczyć za pomocą radia i telewizji, co również, zdaniem śledczych, usprawiedliwia organizację imprezy.
OBEJRZYJ: 29 lat bezkarności. Fenomen ojca Tadeusza.
"Nikt się nie zakaził"
Ponadto podnoszą także, że zapewniono środki dezynfekcji i przekazano uczestnikom informacje o obostrzeniach. Uroczystości były podzielone na trzy części. Na mszy dziękczynnej, według prokuratury, było maksymalnie 200 osób, a powierzchnia dla wiernych wynosiła 3128 metrów kwadratowych – ponad 15 metrów na osobę, czyli dokładnie tyle, ile wymagało rządowe rozporządzenie.
Sanepid również nie ma informacji, aby ktokolwiek zaraził się podczas uroczystości – dodają prokuratorzy. Od decyzji przysługuje zażalenie.
"Nie może być tak, że w Polsce są równi i równiejsi"
Mszę świętą koncelebrowało w Toruniu kilkunastu biskupów. Obecni byli między innymi arcybiskup Andrzej Dzięga, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, biskup Wiesław Mering, a także biskup Wiesław Śmigiel. Większość duchownych nie miała maseczek ochronnych.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus złożyła zawiadomienie do prokuratury w związku z nieprzestrzeganiem rygorów sanitarno-epidemicznych podczas mszy z okazji 29. rocznicy powstania Radia Maryja. - Nie może być tak, że pan Rydzyk, pan Błaszczak, pan Ziobro są ponad prawem. Nie może być tak, że w Polsce są równi i równiejsi. Nie może być tak, że łamane jest prawo przez ministra i pana prokuratora – oświadczyła.
Jak stwierdziła posłanka, "patrzyła na to wszystko z obrzydzeniem". - Każdego dnia na ulicach całej Polski zatrzymywani i spisywani są ludzie, którzy pokojowo demonstrują w maseczkach po ulicach. Są sprawdzani ludzie, którzy chodzą do klubów fitness, centrów handlowych – czy mają maseczkę, czy jej nie mają. A tutaj w Toruniu odbywa się regularna impreza na 200 osób, na której nie było ani sanepidu, ani policji i nikt nikogo o nic nie pyta – mówiła.
W naszym Toruniu ostatnio spisywano spacerujących po ulicach młodych ludzi. Policjo toruńska, gdzie jesteś teraz?
— J. Scheuring-Wielgus (@JoankaSW) December 5, 2020
➡️ Składam zawiadomienie do prokuratury na te towarzystwo, w związku ze złamaniem obostrzeń. pic.twitter.com/Mn85F0FRTR
Słowa ojca Rydzyka
Wydarzenia z Torunia skomentował także wiceprzewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek. "Ojciec Rydzyk zrobił domówkę na miarę czasów pandemii" – napisał. "Jedyny dystans, jaki dzieli tych ludzi, to ten od Boga" – dodał.
ZOBACZ TAKŻE: "Mamy równych, równiejszych i Radio Maryja".
Ograniczenia też dla miejsc kultu
Od 28 listopada do 27 grudnia trwał - nazwany tak przez rząd - "etap odpowiedzialności", związany z ograniczeniem rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19. W całym kraju obowiązkowe było zasłanianie ust i nosa w miejscach publicznych. Według rządowego rozporządzenia, nakaz ten obowiązywał także w świątyniach i obiektach kultu religijnego, z wyłączeniem osób sprawujących kult.
W kościołach obowiązywał również limit osób: to maksymalnie jedna osoba na 15 metrów kwadratowych, przy zachowaniu odległości nie mniejszej niż 1,5 metra.
W zgromadzeniach publicznych mogło uczestniczyć maksymalnie pięć osób. Obowiązywał zakaz organizowania spotkań i imprez niezależnie od ich rodzaju. Obowiązuje także zakaz uroczystości i przyjęć okolicznościowych.
Autorka/Autor: eŁKa/gp
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: konkret24