Nożem w brzuch za spojrzenie, w głowę za zwrócenie uwagi. "Wciąż chodzą po Gdyni"

 
Gdyńska policja szuka nożwnika
Źródło: tvn24

- Jak mamy się czuć bezpiecznie, kiedy oni chodzą po Gdyni. Wystarczy, że ktoś na nich spojrzy i wbiją nóż – mówi Adam, którego w weekend raniono w brzuch w jednym z trolejbusów w Gdyni. 25-latka zaatakował młody chłopak, który podróżował z grupą znajomych. Napastnicy jednak nie poprzestali na nim i 'dali nauczkę" mężczyźnie, który stanął w obronie 25-latka. Wbili mu nóż w głowę. – To naprawdę cud, że nie stało się nam nic poważnego – podkreśla poszkodowany chłopak.

W ubiegły weekend w Gdyni odbywały się koncerty z okazji rozpoczynającego się sezonu, dlatego w nocy w trolejbusach było tłoczno. Jednym z nich w sobotę po północy do domu wracał Adam.

- Było całkiem sporo ludzi, ja stałem przy tylnych drzwiach. Moją uwagę zwróciła czwórka młodych ludzi. Mieli może 17-18 lat, bawili się nożem i przechwalali, kto co potrafi – opowiada w rozmowie z tvn24.pl 25-latek.

Jak mówi, w pewnym momencie jedna z tych osób podeszła do niego i agresywnie zapytała, czy ma jakiś problem i po co się gapi. – Wtedy zobaczyłem, że ten chłopak wyciągnął nóż, zdążyłem zrobić unik, ale jak się później okazało udało mu się przeciąć moją kurtkę, bluzę i wbić pod żebra – twierdzi Adam.

25-latek pamięta, że od razu poprosił o pomoc kierowcę trolejbusa. – W mojej obronie stanął też inny mężczyzna, który zwrócił nastolatkom uwagę. Jednak grupka tych osób wykorzystała moment, że trolejbus stał na światłach i wysiadła – relacjonuje poszkodowany chłopak.

"Byłem chyba w szoku, nie czułem bólu"

Bili go, uderzyli go nożem w głowę. W szpitalu był cały zakrwawiony. Według lekarzy tamtego mężczyznę od śmierci dzieliły milimetry. To naprawdę cud, że nie stało się nam nic poważnego. Adam, poszkodowany 25-latek

Adam wysiadł na następnym przystanku, jak twierdzi nie czuł, że jest ranny. Dopiero kiedy zadzwonił po brata zorientował się, że potrzebuje pomocy. – Byłem chyba w szoku, nie czułem bólu. Pojechaliśmy na pogotowie, żeby opatrzyć ranę i tam spotkaliśmy mężczyznę, który stanął w mojej obronie. Miał ranną głowę, jak się okazało napadli go ci sami nastolatkowe, co mnie – przekonuje chłopak.

Z relacji drugiego mężczyzny wynika, że wysiadł on na tym samym przystanku, co Adam i stał tam przez chwilę. Po chwili zorientował się, że za jego plecami jest już grupka nastolatków, która jechała z nimi autobusem. – Oni wysiedli wcześniej na światłach, awaryjnie otwierając drzwi, ale wrócili na przystanek i zaatakowali tego mężczyznę. Bili go, uderzyli go nożem w głowę. W szpitalu był cały zakrwawiony – podkreśla 25-latek.

Wrócili dokończyć to co zaczęli

Według Adama najbardziej przerażające w tej sytuacji jest to, że wygląda to tak jakby nastolatkowie wrócili dokończyć to, co zaczęli. – Na szczęście spłoszyli ich jacyś ludzie, w jednym z nich może nawet obudziło się sumienie, bo to podobno on wezwał pogotowie – ocenia Adam.

Jak twierdzi chłopak mimo prośby o interwencję nie zrobił tego kierowca trolejbusa. Według poszkodowanego chłopaka, gdyby wezwał policję w chwili zgłoszenia incydentu może drugi mężczyzna nie zostałby ranny.

"Od śmierci dzieliły go milimetry"

Obaj poszkodowani mężczyźni zostali opatrzeni przez lekarzy, ich życiu na szczęście już nic nie zagraża. - Według lekarzy tamtego mężczyznę od śmierci dzieliły milimetry. W końcu ktoś próbował mu wbić nóż w głowę – mówi Adam. – To naprawdę cud, że nie stało się nam nic poważnego – podkreśla poszkodowany chłopak.

Wciąż nikogo nie zatrzymali

Od tego zdarzenia minęło już kilka dni. Do tej pory jednak nie udało się zatrzymać żadnego z napastników. Policjanci przekonują, że traktują sprawę poważnie przesłuchali poszkodowanych, zabezpieczyli też zapis z kamer monitoringu zainstalowanych w trolejbusie.

- Nie wiemy, czy za napaść odpowiadać będzie jedna osoba czy też więcej, ale zatrzymanie ich to kwestia czasu – zapewniał tvn24.pl kom. Michał Rusak, rzecznik gdyńskiej policji.

Jak wyjaśnia napastnikowi grozi do 8 lat więzienia.

Na efekty działań policji czekają poszkodowani mężczyźni. - Jak mamy się czuć bezpiecznie, kiedy oni chodzą po Gdyni. Wystarczy, że ktoś na nich spojrzy i wbiją nóż – podkreśla Adam.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: