Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok w sprawie napaści w szczecińskiej bazylice. Dwaj mężczyźni wdarli się do zakrystii, zażądali wydania szat liturgicznych, próbowali ukraść różaniec, a na koniec pobili księdza i kościelnego. Choć zostali skazani na więzienie, to sąd uznał, że "wizja przedstawiona przez prokuraturę jest wysoce przejaskrawiona". Prokurator generalny Zbigniew Ziobro zadecydował wcześniej o nadzorze Prokuratury Krajowej nad tą sprawą.
W czwartek zapadło prawomocne rozstrzygnięcie w sprawie ataku na księdza i kościelnego, do którego doszło 28 lipca 2019 roku. Sąd podtrzymał wyrok pierwszej instancji z lipca 2020 roku, według którego dwóch z trzech oskarżonych zostało uznanych winnymi naruszenia miru domowego oraz doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzeniem mieniem.
Jeden z mężczyzn skazany został ponadto za grożenie pozbawieniem życia pokrzywdzonym oraz naruszenie nietykalności cielesnej zakrystianki poprzez jej odepchnięcie. Dodatkowo pokrzywdzonego księdza proboszcza oraz kościelnego kilkukrotnie uderzył ręką w twarz, co skutkowało powstaniem u nich obrażeń ciała w obrębie twarzy na okres nieprzekraczający 7 dni.
Bardziej agresywny mężczyzna skazany został łącznie na półtora roku pozbawienia wolności, a jego znajomy na 10 miesięcy. Trzeci z oskarżonych został całkowicie uniewinniony z zarzucanych mu czynów.
"Wyolbrzymiony" motyw
Prokuratura zarzuciła mężczyznom, że motywem działania miała być "przynależność wyznaniowa poszkodowanych". Jednak podczas uzasadnienia wyroku sędzia Małgorzata Jankowska, jak pisze "Gazeta Wyborcza", uznała, że "wizja przedstawiona przez prokuraturę jest wysoce przejaskrawiona", a motyw wyznaniowy "wyolbrzymiony".
Tuż po zdarzeniu do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki. "Na akty agresji nie może być żadnego przyzwolenia. Wczorajsze pobicie księdza i próba profanacji Mszy Świętej w Szczecinie zasługują na szczególne potępienie ze wszystkich stron - bez względu na poglądy polityczne. Dziękuję polskiej policji za sprawną akcję i ujęcie napastników" - napisał szef rządu.
Z kolei Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, zadecydował o nadzorze Prokuratury Krajowej nad tą sprawą, a kuria szczecińsko-kamieńska upierała się, że atak miał "podłoże religijne".
Awantura na zakrystii
Jak ustalono w trakcie procesu, 28 lipca 2019 roku mężczyźni pili alkohol w szczecińskim parku. Nie potrafili odpowiedzieć, czemu przechodząc później obok wejścia do bazyliki, dwóch z nich zdecydowało się wejść do środka kościoła. Trzeci – uniewinniony z zarzutów – pozostał na zewnątrz i miał być według świadków spokojny.
W środku mężczyźni natknęli się na zakrystiankę, od której mieli zażądać wydania ornatów. Stwierdzili, że mają zgodę proboszcza.
Kobieta odmówiła i zadzwoniła po pomoc do księdza proboszcza Aleksandra Ziejewskiego. Gdy ten przybył i próbował wyrzucić mężczyzn, zaczęła się awantura. Jeden z mężczyzn miał rzucić się na księdza, a potem na kościelnego, który stanął w obronie proboszcza.
Przeprosili i im wybaczono
Jak zeznali poszkodowani, mężczyzna poturbował ich obu oraz przeciął policzek duchownego różańcem owiniętym wokół ręki. Krew zalała mu koszulę. Wtedy mężczyźni uciekli.
- Cała trójka oddaliła się w nieznanym kierunku. Księdzu oraz kościelnemu udzielona została pomoc medyczna – relacjonował sierżant Paweł Pankau z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.
Tuż po zdarzeniu udało nam się porozmawiać z księdzem Ziejewskim, który przyznał, że jego policzek musiał zostać zszyty. Andrzej Melerski, poszkodowany kościelny, opowiadał, że mężczyzna uderzył go raz. - Odciągnąłem go od księdza, a on mi w twarz dał. Padłem jak kawka. Zachowywał się jak szatan - powiedział nam.
Półtorej godziny później na miejsce zdarzenia przyszedł jeden napastników, bo chciał przeprosić. Wtedy zatrzymali go policjanci, a potem jego dwóch znajomych.
Oskarżeni w trakcie procesu wyrazili skruchę, przeprosili pokrzywdzonych za swoje zachowanie, a pokrzywdzeni im wybaczyli. Sąd wymierzył jednak oskarżonym kary bezwzględnego pozbawienia wolności, ponieważ, jak stwierdził, byli wcześniej karani, a jeden z nich działał w warunkach recydywy.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24