Sternik łodzi motorowej, która w sobotę wywróciła się na jeziorze Dąbie, usłyszał dwa zarzuty. Dotyczą one śmierci 10-letniej dziewczynki, która została uwięziona pod wodą w kabinie motorówki. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia. Nie został aresztowany.
- Zgromadzony materiał pozwolił na przedstawienie sternikowi dwóch zarzutów. Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku w ruchu wodnym ze skutkiem śmiertelnym – przekazała nam w poniedziałek przed południem Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Drugi związany jest natomiast z "nieudzieleniem pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia lub zdrowia". Zdaniem śledczych, mężczyzna mógł tej pomocy udzielić, bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo.
Jednocześnie prokurator nie chce zdradzać szczegółów ustaleń co do tego, dlaczego łódź się wywróciła. Zapewniła, że wyeliminowano możliwość zderzenia motorówki z inną łodzią.
Obarek przekazała nam, że oprócz 10-latki, która się utopiła, inna osoba małoletnia doznała obrażeń ciała na okres powyżej siedmiu dni. Potwierdziła także, że sternik był trzeźwy w momencie wypadku. Grozi mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Prokuratura złożyła wniosek o areszt tymczasowy.
Jak poinformował Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie, sąd nie uwzględnił wniosku o areszt dla sternika. Uzasadnienie sądu jest następujące: dotychczasowy styl życia mężczyzny powoduje, że nie ma prawdopodobieństwa, aby uciekał, ukrywał czy mataczył w postępowaniu. Świadkowie oraz uczestnicy zostali przesłuchani i zebrano materiał dowodowy.
Reanimacja trwała półtorej godziny
Służby dostały sygnał o wypadku w sobotę przed godz. 13. - Policjanci otrzymali informację, że w rejonie jeziora Dąbie przewróciła się łódka, na której znajdowało się osiem osób: cztery dorosłe i czworo dzieci. W ten rejon natychmiast zostali zadysponowani policyjni wodniacy oraz ratownicy WOPR - informuje młodszy aspirant Ewelina Gryszpan, oficer prasowy KMP w Szczecinie.
Uwięziona w kabinie
Funkcjonariusze i ratownicy podjęli działania, aby odwrócić łódź, jednak bezskutecznie. - W zamkniętej kabinie znajdowało się dziecko. Zanurkowali i wydobyli je na ląd. Pomimo podjętej na miejscu długotrwałej reanimacji nie udało się przywrócić funkcji życiowych - dodała policjantka.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Paulina Targaszewska poinformowała, że dziecko było reanimowane przez zespół ratownictwa medycznego w karetce i zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które też było obecne na miejscu.
Dodała, że pogotowie przewiozło do szpitala cztery inne osoby z grupy płynących tą samą łodzią. 6-letnia dziewczynka z urazem kończyny górnej, barku, została zabrana do szpitala razem z 40-letnią mamą, która doznała urazu głowy i barku. 36-letnia kobieta nie miała obrażeń, ale do szpitala pojechała z 6-letnim chłopcem, który miał otarcia.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24