Politycy opozycji zawiadamiają prokuraturę o możliwej niegospodarności i zaczynają kontrolę poselską w Polskiej Żegludze Bałtyckiej, do której należy słynna szczecińska stępka. Miała być początkiem budowy nowoczesnego polskiego promu, a wciąż rdzewieje na pochylni. W ubiegłym tygodniu do skupów złomu trafiła oferta jej zakupu za dwa złote za kilogram. PŻB twierdzi, że "zapytanie ofertowe", które wysłał jej pracownik, "było nieautoryzowane i zostało przesłane samowolnie".
W poniedziałek politycy Koalicji Obywatelskiej zaczęli kontrolę poselską w siedzibie PŻB w sprawie stępki. Chcą wyjaśnić, czy ma ona rzeczywiście zostać zezłomowana i ile rzeczywiście wydano na pomysł budowy promów.
Politycy Konfederacji, którzy ujawnili w ubiegłym tygodniu, że do zachodniopomorskich skupów złomów trafiła z PŻB oferta zakupu 62-tonowej stępki, złożyli już w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa niegospodarności.
- Pięć lat temu, jak stępka była stawiana z wielką pompą, mieliśmy zawojować Bałtyk i świadczyć usługi promowe na najwyższym poziomie. Okazało się to wydmuszką, o czym już wtedy mówili eksperci. Stępka może być pomnikiem nieudolności tej władzy – komentuje Jakub Kozieł, wiceprezes okręgu szczecińskiego partii KORWiN, wchodzącej w skład Konfederacji.
Stępka do kupienia po 2 złote za kilogram
Skupy złomu otrzymały ofertę kupna stępki po dwa złote za kilogram w ubiegłym tygodniu. W ofercie wysłanej do firm czytamy, że "w związku ze zmianą koncepcji projektu Batory, w ramach którego wykonano ww. sekcję promu, nowe promy dla polskich armatorów będą budowane przez inny podmiot stoczniowy, na bazie innego projektu technicznego promu". Stocznia chciała za stępkę łącznie 124 tysiące złotych. Jak podkreślono w skierowanym do skupów złomu piśmie: "oczywiście, jesteśmy otwarci na negocjacje w tym zakresie".
Pojawienie się takiej oferty potwierdził - w rozmowie z reporterką TVN24 - właściciel jednego skupów ze Szczecina. - Ofertę otrzymałem dwa dni temu. Najpierw zadzwonił do mnie przedstawiciel PŻB, a następnie wysłał zapytanie ofertowe mailem - przyznał mężczyzna w piątek. Jak twierdzi, zaproponowana cena dwa złote za kilogram jest nierealna.
Polska Żegluga Bałtycka w oświadczeniu wysłanym do nas w piątek po godz. 15 przez Andrzeja Kałwę, kierownika Działu Promocji i Handlu, pisze jednak: "Definitywnie zaprzeczamy podjęciu decyzji o zezłomowaniu tego elementu. Jednocześnie informujemy, że zapytanie ofertowe, które wysłał Pracownik PŻB, było nieautoryzowane i zostało przesłane samowolnie. Intencją PŻB było oszacowanie wartości rynkowej pierwszej sekcji w celach księgowych jako kontynuacja prac prowadzonych w celu wykorzystania składnika rzeczowego inwestycji długoterminowej".
Prezes Madejski: chcemy wykorzystać stępkę
Jak przekonuje Andrzej Madejski, prezes PŻB, pytanie ofertowe "nie było precyzyjnie sformułowane". – Nie zamierzamy sprzedać tego na złom. Chcemy wykorzystać to jako element konstrukcji – zapewnia w rozmowie z naszym portalem.
W informacji wysłanej wcześniej do redakcji wszczecinie.pl przez przedstawicieli PŻB czytamy: "Idea budowy promu w polskich stoczniach jest wciąż aktualna i nadal pragniemy realizować ambitne projekty wspólnie z partnerami krajowymi, nie odrzucając z góry idei rozwoju polskiego przemysłu stoczniowego. (...) Dbając o ekonomiczne aspekty całej inwestycji, będziemy dążyli do maksymalizacji wykorzystania posiadanych i wytworzonych zasobów. Materiały z różnych pośrednich etapów, również z elementów konstrukcyjnych, będą komercjalizowane na zasadach rynkowych lub przetwarzane, w celu wykorzystania w procesie budowy nowych jednostek lub innych konstrukcji".
Rafał Zahorski z Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego uważa natomiast, że obecnie ten element, choć wykonany z materiałów atestowanych, nie nadaje się już do ponownego użycia. Jego zdaniem konieczne jest pocięcie i sprzedaż na złom. Przypomina, że koszt budowy stępki wyniósł 600 tysięcy złotych.
Program Batory w impasie
Uroczystość położenia stępki pod budowę promu odbyła się 23 czerwca 2017 roku. Premier Mateusz Morawiecki zapowiadał wtedy nie tylko odbudowę przemysłu stoczniowego, ale i to, że w 2020 roku powstanie pierwszy, ponad 200-metrowy prom pasażersko-samochodowy, który trafi do narodowego armatora.
Sukces ogłaszali czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza Zachodniego: Joachim Brudziński oraz Marek Gróbarczyk. Plany nie wypaliły - stępka zardzewiała, a prom nie doczekał się nawet projektu.
Stępka obecnie znajduje się w Stoczni Szczecińskiej "Wulkan" na terenie Szczecińskiego Parku Przemysłowego. PŻB ponosi comiesięczne koszty jej przetrzymywania. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli na program Batory, czyli budowy polskich promów, od 2016 roku wydano 14 milionów złotych. Do dziś promy nie doczekały się nawet ostatecznych projektów.
Źródło: TVN24 Pomorze/wszczecinie.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24