Szelki asekuracyjne, kamizelka, osobisty nadajnik PLB i zdrowy rozsądek - to zestaw, który może uratować życie podczas sztormu. Reporter Faktów TVN Jan Błaszkowski pytał ekspertów co zrobić, aby uniknąć tragedii.
Szelki i sztormiak
Żeglarzy uratowały kamizelki wypornościowe. Eksperci radzą, żeby pomyśleć też o innych zabezpieczeniach, m.in. o szelkach asekuracyjnych, w które powinien się wyposażyć każdy żeglarz.
- Dzięki takim szelkom można się przepinać z jednego miejsca w drugie podczas przechodzenia po jachcie, nawet wychylić się za burtę i obejrzeć jacht z boku. Przy silnym wietrze powinniśmy pamiętać by zawsze jedna szelka była wpięta w jacht - mówi Piotr Butowski z Narodowego Centrum Żeglarstwa w Górkach Zachodnich.
Butowski tłumaczy, że dzięki szelkom nawet przy silnym sztormie żeglarz jest bezpieczny. - Asekurują one nasze życie, chronią, aby nie wpaść do wody. To są nasze pasy ratunkowe – mówi. - Nawet, jeżeli stracimy przytomność i leżymy gdzieś przy burcie, to jesteśmy cały czas połączeni z łódką, co zwiększa nasze szanse na przeżycie - wyjaśnia.
Zawsze z nadajnikiem
Z kolei według znanego polskiego żeglarza Zbigniewa Gutowskiego, szelki asekuracyjne powinny być stosowane jedynie na większych jachtach.
Za to na każdej jednostce powinien być osobisty nadajnik PLB - uważają ratownicy. Urządzenie, którym rozbitek sam informuje ratowników o tym, że wypadł za burtę. - Wystarczy podnieść klapkę, zerwać zawleczkę i automatycznie wysyła się sygnał ze swoją lokalizacją - mówi Krystian Sarna z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Autor: dg/ws/par / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN