W Sopocie znaleziono ciało mężczyzny, który spędził noc w altance przy ul. Mikołaja Reja. Zmarłego znalazła kobieta, która wcześniej poczęstowała go herbatą. Najprawdopodobniej 57-latek nie przeżył mrozów.
Dokładne przyczyny śmierci mężczyzny powinny być znane po sekcji zwłok. Najbardziej prawdopodobna jest jednak taka, że mężczyzna zmarł z wychłodzenia.
Na miejscu pojawiła się policja oraz prokurator.
- Potwierdzam, że ujawniono w tym miejscu zwłoki. Przeprowadziliśmy oględziny. Z podaniem przyczyny śmierci wstrzymamy się do wyników sekcji - powiedziała Grażyna Starosielec z Prokuratury Rejonowej W Sopocie.
"Przyniosłam mu herbatę"
57-latka po raz ostatni widziała pani Brygida Hanus, która mieszka niedaleko altany na terenie ogródków działkowych przy ul. Mikołaja Reja. To tam mężczyzna spędził noc. Jak twierdzi Brygida Hanus, jeszcze o wpół do pierwszej w nocy mężczyzna żył. - Otworzyłam mu w nocy furtkę, bo nie miał jak tutaj wejść. Zaniosłam herbatę, bo był duży mróz. Rano poszłam sprawdzić co się z nim dzieje. Patrzę przez okno, a tam się nikt nie rusza - opowiada pani Brygida.
Wiadomo, że w altance, w której nocował mężczyzna nie było ogrzewania. 57-latek nocował w tym miejscu również poprzedniej zimy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/pm / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze