Prezydent Sopotu odebrał koncesję na sprzedaż alkoholu sklepowi NON-STOP przy sopockim Monciaku. Sprawa zaczęła się w zeszłym roku, gdy Jacek Karnowski zauważył, że w sklepie sprzedano alkohol nietrzeźwemu klientowi. Właściciel zapowiada odwołanie.
Jacek Karnowski, jak przystało na dobrego gospodarza, dba o porządek w swoim mieście. Właśnie dlatego widząc, że pijany mężczyzna bez problemu kupił alkohol w jednym ze sklepów monopolowych, postanowił interweniować.
Wezwał straż miejską i policję. Okazało się, że miał nosa, bo klient rzeczywiście był mocno nietrzeźwy – wydmuchał ponad 3 promile alkoholu. Od razu wszczęto postępowanie karne, a "szeryf Karnowski" zapowiedział, że kara dla właściciela będzie surowa.
Nie ma litości
W tym momencie zaczęły się poważne kłopoty, zarówno sprzedawcy, który obsłużył nietrzeźwego klienta, jak i właściciela sklepu. Ten pierwszy odpowiada przed sądem – grozi mu grzywna. Temu drugiemu karę wymierzył sam prezydent.
- Prezydent Sopotu cofnął zezwolenie na sprzedaż alkoholu dla sklepu NON-STOP przy ul. Bohaterów Monte Cassino – informuje urząd miasta w komunikacie rozesłanym do mediów. – Jest to konsekwencja sprzedaży alkoholu pijanej osobie – podkreśla Jacek Karnowski w rozmowie z tvn24.pl.
- Pierwsze słyszę od pana. Nie znam ani uzasadnienia tej decyzji, ani nie wiedziałem, że taka decyzja została podjęta – mówi tvn24.pl Andrzej Małolepszy, właściciel sklepu. – Jest to pierwszy tego typu incydent od dwudziestu lat, więc będę się odwoływał i mam nadzieję, że ktoś inny inaczej oceni tę sytuację niż pan prezydent – dodaje.
Załatwić sklep?
Sytuacja, o której mowa zdarzyła się w dniu wyborów samorządowych, 16 listopada 2014 roku. Jacek Karnowski jeździł na rowerze wzdłuż ul. Bohaterów Monte Cassino. Zobaczył, że na jednej z ławek siedzi dwóch mężczyzn z butelkami. Miał zwrócić im uwagę, na co ci odpowiedzieli obelgami.
Chwilę później jeden z mężczyzn ruszył w kierunku sklepu pana Andrzeja. Gdy wszedł do sklepu sprzedawca uznał, że klient zachowuje się całkiem normalnie i sprzedał mu piwo. W międzyczasie w pobliże wejścia do sklepu podjechał na rowerze prezydent Sopotu i obserwował sytuację.
- Pan prezydent miał wiedzę o tym, jak ci ludzie zachowują się na ulicy, że być może się zataczali, że ich zachowanie wskazywało na to, że są nietrzeźwi. Niestety nie uprzedził o tym sprzedawcy, tylko czekał aż (mężczyzna) dokona zakupu i wtedy wezwał policję i straż miejską – zapewnia właściciel sklepu. - Moim zdaniem nie chodziło o to, żeby ten człowiek nie kupił tego piwa, tylko o to, żeby załatwić sklep – dodaje.
Mógł kupić coś innego
- Ja nie wiedziałem, czy ten człowiek chce kupić frytki, czy chleb, czy cokolwiek innego. Ma przecież prawo coś kupić. Bardzo się zdziwiłem, gdy się okazało, że kupił alkohol i wyszedł przed sklep do swojego kolegi, który również dobrze bełkotał - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Małolepszy przyznaje, że klient rzeczywiście kupił piwo bez większego problemu, ale broni się i swojego pracownika przed zarzutami tłumacząc, że mężczyzna nie zachowywał się jak pijany. Całe zajście widać ponoć na nagraniu ze sklepowego monitoringu, którego jednak właściciel sklepu do zakończenia postępowania sądowego nie chce ujawnić.
- Monitoring pokazuje, że ten klient zachowywał się prawidłowo. Nie wypadały mu pieniądze, on się nie chwiał, szedł prosto, on się nie awanturował, podawał pieniądze i w związku z tym taka była ocena mojego pracownika – przekonuje Andrzej Małolepszy.
20 lat bez wpadki
Podkreśla, że w trakcie 20-letniej działalności punktu w tym miejscu ani razu nie został przyłapany na podobnym incydencie. Przypomina, że podczas ubiegłorocznej prowokacji przeprowadzonej przez dziennikarkę jednego z dzienników, to w jego sklepie jako jedynym sprzedawca odmówił małoletniej sprzedaży alkoholu.
Właściciel sklepu wyjaśnia, że sytuacja sprzedawcy w takich sytuacjach jest trudna. Bo o ile w przypadku nieletnich można po prostu zażądać dokumentu potwierdzającego wiek, o tyle w przypadku osób nietrzeźwych nie ma żadnego miarodajnego sposobu, by sprawdzić komu można już odmówić sprzedaży alkoholu.
"Ograniczyć dostęp do alkoholu"
- Jeśli ktoś ma trzy promile to naprawdę trudno nie spostrzec, że jest taka sytuacja – odpowiada Karnowski. – Większość prezydentów miast uważa, ze rada miasta powinna mieć możliwość regulacji godzin otwarcia sklepów z alkoholem na terenie miasta. Nie po to, by ograniczać liczbę miejsc, w których można kupić alkohol, tylko by nie było już tak, że alkohol można kupić całą dobę. Tak jest na całym świecie – przekonuje.
Odebranie koncesji dla sklepu NON-STOP nie jest jedyną tego typu sprawą. Wcześniej w tym roku pozwolenie na sprzedaż alkoholu stracił inny sklep. W toku jest kolejnych 5 postępowań.
Temat odbierania koncesji sopockim lokalom nasilił się szczególnie po incydentach związanych z tzw. Wielkimi Połowinkami Trójmiasta. Wówczas prezydent groził 11 lokalom. Jak dotąd żaden z nich nie stracił pozwolenia na sprzedaż alkoholu. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT
Decyzja prezydenta Sopotu o odebraniu koncesji nie jest prawomocna i przysługuje od niej odwołanie.
Szeryf, sołtys, kudłaty... Wszystkie ksywy prezydenta
Prezydent Sopotu interweniował na ulicach kurortu nie po raz pierwszy. Miano "Szeryfa" zyskał m.in. po tym jak pod koniec września razem ze swoim asystentem złapali złodzieja, którzy ukradli portfel 81-letniej mieszkance Sopotu.
Ze względu na chwilami apodyktyczny styl pracy i kontaktów z podwładnymi przez dziennikarzy i urzędników ochrzczony został ksywką "Sołtys". Inny, starszy już pseudonim Karnowskiego to "Kudłaty" - nawiązujący do jego dawnej fryzury z mocno kręconymi włosami.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Mateusz Dietrich / Źródło: TVN24 Pomorze