Tomasz G. został skazany za zlecenie zabójstwa szefa PZU w Bydgoszczy na 25 lat więzienia. Wyrok jest nieprawomocny, ale ze względu na wysokość kary sąd aresztował skazanego. Ten zaproponował, że wpłaci 10 mln złotych poręczenia w zamian za odstąpienie od tymczasowego aresztowania i wypuszczenie go na wolność.
Wyrok za zlecenie zabójstwa Piotra Karpowicza, szefa Centrum Likwidacji Szkód PZU, zapadł w połowie grudnia ubiegłego roku. Sąd skazał na 25 lat więzienia zabójcę Karpowicza, Adama S., ps. Smoła, Henryka L., ps. Lewatywa, szefa lokalnego gangu i Tomasza G., który zdaniem sądu miał zlecić zabójstwo.
Niższe wyroki usłyszeli Tomasz Z. (12 lat) i Krzysztof B. (8 lat), których skazano za pomoc w zatarciu śladów zbrodni. Wyrok jest nieprawomocny.
Zniknął po wyroku
Tomasz G. jako jedyny z oskarżonych pojawił się na ogłoszeniu wyroku. Ale zaraz po jego wysłuchaniu, przez nikogo nie zatrzymywany po prostu wyszedł z sali. Dopiero kilkadziesiąt minut później sąd nakazał tymczasowo aresztować skazanych (ze względu na wysokość kar). Tomasza G. jednak już nie było.
Poszukiwania trwały niemal dwa tygodnie. Nie było go w domu, nie pojawił się też w hotelu, w którym dzierżawił mieszkanie. Równie trudno było namierzyć pozostałych skazanych. Tylko jeden został zatrzymany w Bydgoszczy w ciągu kilku dni. Adam S. sam zgłosił się na policję w Niemczech dopiero 6 stycznia tego roku.
Tomasz G. wraz z obrońcą pojawił się w komendzie policji w Bydgoszczy w nocy z 30 na 31 grudnia i trafił do aresztu.
Za wolność chciał dać 10 mln
Już wtedy obrońca Tomasza G. pracował nad zażaleniem na decyzję o tymczasowym aresztowaniu. To trafiło do sądu apelacyjnego w Gdańsku wraz z propozycją.
- Mój klient zamiast aresztu zaproponował poręczenie majątkowe w wysokości do 10 mln złotych - mówi tvn24.pl Krzysztof Ogrodowicz, obrońca Tomasza G.
- On się nie targuje z sądem, nie mówi: "uchylcie, a ja się wtedy zgłoszę". Mój klient najpierw się zgłosił, poszedł do aresztu i dopiero teraz składa propozycję, że wniesie poręczenie i będzie się stawiał na każde wezwanie sądu - podkreśla adwokat i dodaje, że każdą decyzję sądu Tomasz G. będzie respektował.
Argumenty obrony nie wystarczyły
Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który rozpatrywał zażalenie uznał argumenty obrony za niewystarczające i podtrzymał decyzję o tymczasowym aresztowaniu.
- No nic. Czekamy na pisemne uzasadnienie tej decyzji i wyroku - skomentował krótko obrońca Tomasza G.
Skazany po niemal 16 latach
Sprawa, w której wyrok usłyszał Tomasz G., dotyczy zabójstwa, do którego doszło 19 stycznia 1999 r. Wówczas na parkingu przed siedzibą Centrum Likwidacji Szkód PZU SA. zastrzelono Piotra Karpowicza, ówczesnego szefa tej instytucji.
Po niemal szesnastu latach sąd w Bydgoszczy wydał wyrok, skazując Tomasza G., Henryka L., ps. Lewatywa oraz Adama S., ps. Smoła, płatnego mordercę na 25 lat więzienia.
Według lubelskiej prokuratury, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, zabójstwo zlecił Tomasz G., były dealer mercedesa. Strzelić z bliska w twarz dyrektora miał Adam S., ps. Smoła, a Krzysztof B. i Tomasz Z. mieli pomóc zabójcy w ucieczce.
Całe przestępstwo miał zorganizować Henryk L., szef bydgoskiego gangu ps. Lewatywa, do którego w tej sprawie zwrócił się Tomasz G.
Prokuratura dowodziła, że Karpowicz zginął, bo nie chciał współpracować z mafią i pomagać jej w wyłudzaniu odszkodowań od firm ubezpieczeniowych za samochody, które miały rzekomo uczestniczyć w wypadkach drogowych. Karpowicz odrzucał wnioski o wypłaty fałszywych odszkodowań.
Drugi proces
Pierwszy proces w sprawie zabójstwa Karpowicza zakończył się w styczniu 2009 r. Oskarżeni zostali wtedy uniewinnieni. Po zażaleniu lubelskiej prokuratury Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił ten wyrok i sprawa wróciła na wokandę do Bydgoszczy.
W marcu 2012 r. proces ruszył po raz drugi. W poniedziałek zapadł wyrok, sąd skazał oskarżonych, przychylając się do wersji prokuratury.
Tomasz G., Henryk L. oraz Adam S. zostali skazani na 25 lat więzienia (prokuratura domagała się dla Adama S. i Henryka L. dożywocia).
Zaś Krzysztof B. i Tomasz Z., przestępcy, którzy pomagali zabójcy dyrektora PZU w ucieczce, dostali kary 12 i 8 lat więzienia.
Obrońca Tomasza G. zapowiada apelację od grudniowego wyroku. Obecnie czeka na jego uzasadnienie.
Zobacz też materiał Faktów TVN:
Autor: md / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24