Przed Sądem Rejonowym w Elblągu rozpoczął się w środę proces pracowników policyjnego laboratorium kryminalistycznego w Olsztynie, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika.
Przed sądem odpowiadają: była szefowa laboratorium olsztyńskiej komendy wojewódzkiej policji Jolanta D. oraz biegły medycyny sądowej Bogdan Z. Obydwoje nie przyznają się do winy. Grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Nie powtórzyli ekspertyz
Według Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku pracownicy laboratorium w 2006 r. pobrali do badań trzy fragmenty kości: z ramienia, biodra i uda. Dwie próbki wykazały zgodność DNA z kodem genetycznym Krzysztofa Olewnika, natomiast jedna wykazała inny od pozostałych profil. W tej sytuacji ekspertyzy powinny zostać powtórzone, czego nie zrobiono. Ponadto w wynikach badań zatajono sam fakt odmienności profilu jednej z próbek.
Oprócz sfałszowania wyników badań prokuratorzy zarzucili też pracownikom laboratorium niedopełnienie obowiązków. Zarzut ten ma związek z zaginięciem fragmentów kości badanych w 2006 r., do czego przyczynił się niewłaściwy nadzór nad dowodami rzeczowymi.
"Opinia była poprawna"
W środę przed sądem wyjaśnienia złożyła jedynie Jolanta D. Powiedziała, że nie zgadza się z zarzutami stawianymi przez prokuraturę. Jak wyjaśniła "kwestionowana przez prokuraturę apelacyjną w Gdańsku opinia dotycząca badań DNA przygotowana przez Bogdana Z. w swojej konkluzji była poprawna i jej kardynalna teza nie została podważona, ale potwierdzona przez gdańskich biegłych".
Według niej "niedociągnięcia występujące w tej opinii można było rozstrzygnąć przedstawiając dodatkowo opinię uzupełniającą".
Jolanta D. podkreśliła, że nie była przy sporządzaniu opinii, bo w tym czasie wypełniała inne obowiązki służbowe, a podpisała opinię jako szefowa laboratorium kryminalistycznego nadzorująca pracowników.
Dodała, że rocznie laboratorium kryminalistyczne w Olsztynie sporządzało 8 tys. opinii i podpisywanie ich stanowiło jej rutynowe czynności. Wyjaśniła, że nie mogła sprawdzać pod względem merytorycznym wszystkich opinii wydawanych przez laboratorium, z powodu obszernej tematyki badań. Jak wyjaśniła laboratorium wydawało opinie z 18 różnych dyscyplin naukowych.
Odnosząc się do zaginięcia fragmentów kości badanych w 2006 r., która była dowodem w sprawie, powiedziała, że rocznie laboratorium badało 100 tysięcy różnych dowodów. Jak oceniła osobiście nie była w stanie nadzorować każdego dowodu, mogła jedynie jako kierownik egzekwować procedury i sposoby zabezpieczenia dowodów przez podwładnych.
Wątpliwości doprowadziły do ekshumacji
Zatajone rozbieżności w ekspertyzie powstałej w 2006 r. w Olsztynie spowodowały, że na początku 2010 r. gdańska prokuratura apelacyjna - na wniosek rodziny - zdecydowała się przeprowadzić ekshumację zwłok Olewnika.
Wyniki badań próbek pobranych po ekshumacji potwierdziły ostatecznie tożsamość ofiary.
Porwanie Krzysztofa Olewnika
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Mężczyzna został uprowadzony z własnego domu w Drobinie. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie).
Odnaleziono je w 2006 r.
Proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, oparty na akcie oskarżenia sporządzonym przez śledczych z Olsztyna, toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Osiem osób skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.
Autor: ws/roody / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24