Właścicielka szczeniaka potrąconego przez samochód nie udzieliła mu pomocy, bo nie miała pieniędzy na weterynarza. – Przykryła psa miską, przycisnęła pustakiem i czekała aż skona – informuje OTOZ Animals. Kokos walczy o życie.
W ubiegłą środę w miejscowości Osieczna (woj. Pomorskie) samochód potrącił szczeniaka. Właścicielka, zamiast udzielić mu pomocy, postanowiła... przykryć go miską. Jak informują obrońcy praw zwierząt, szczeniak prawdopodobnie skonałby, gdyby nie interwencja sąsiadów, którzy zainteresowali się wyjącym z bólu zwierzęciem i wezwali policję.
Nie miała pieniędzy
- Po przyjeździe na miejsce policjanci znaleźli psa przykrytego miską, którą właścicielka dodatkowo docisnęła cegłą. Kobieta powiedziała policjantom, że dzień wcześniej szczeniaka potrącił samochód. Tłumaczyła, że nie ma pieniędzy na weterynarza, dlatego postanowiła pozwolić psu zdechnąć – mówi Marcin Kunka, rzecznik policji w Starogardzie Gdańskim.
Kunka tłumaczy, że kiedy policjanci dojechali na miejsce, pies był już w stanie agonalnym. – Mimo to jeszcze oddychał, więc funkcjonariusze postanowili wezwać weterynarza, by sprawdził czy można mu jeszcze udzielić pomocy – dodaje.
Obrzęk mózgu i płuc
Kokos - bo takie imie nosi szczeniak - trafił do schroniska OTOZ Animals w Starogardzie Gdańskim. Jak informują pracownicy schroniska, jest jeszcze nadzieja, że pies przeżyje. - Trafił do nas z obrzękiem mózgu i płuc. Żeby nie cierpiał, utrzymujemy go w śpiączce farmakologicznej. Wciąż jest w bardzo ciężkim stanie. Choć minimalną poprawę zdrowia już udaje się dostrzec, to o tym czy przeżyje będziemy mogli powiedzieć dopiero za około 10 dni – mówi Aleksandra Pawlak ze schroniska OTOZ Animals w Starogardzie Gdańskim.
Policja w Starogardzie Gdańskim prowadzi postępowanie w związku ze znęcaniem się nad zwierzęciem. - Byłej już właścicielce grozi kara nawiązki na cel związany z ochroną zwierząt w wysokości od 500 nawet do 100 tys. złotych - informuje Kunka.
Autor: md/roody / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals