Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się proces 39-letniego Zbigniewa G., oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęło rodzeństwo - kobieta w wieku 23 lat i jej 25-letni brat. Jak ustalili śledczy, mężczyzna miał jechać z prędkością 190 kilometrów na godzinę. Kierowcy audi na rozprawie nie było.
W poniedziałek, 19 września, przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się proces przeciwko Zbigniewowi G. oskarżonemu o spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Do zdarzenia doszło 11 listopada 2021 roku w Olsztynie w rejonie skrzyżowania ulic Bałtyckiej i Rybaki. W wypadku zginęło rodzeństwo: 23-latka i 25-latek.
W poniedziałek Zbigniew G. nie przyszedł do sądu. Jego adwokaci przekonywali sąd, że powinien wyłączyć jawność rozprawy, ponieważ G. i jego rodzina spotykają się z wieloma negatywnymi komentarzami i zachowaniami. Z tego powodu zarówno on, jak i jego bliscy muszą korzystać z pomocy specjalistów. Sąd przeprowadził rozprawę pod nieobecność oskarżonego. Nie wyłączył jednak jej jawności. Przekonywał do tego pełnomocnik pokrzywdzonych, który argumentował, że nagłośnienie procesów piratów drogowych może mieć prewencyjny skutek.
Przed sądem odczytane zostały wcześniejsze wyjaśnienia oskarżonego. Mówił wówczas, że nie pamięta chwili wypadku, tego, co się z nim później działo i nie przyznaje się do popełnienia przestępstwa.
Podczas rozprawy przesłuchano też kilkunastu świadków, w tym brata ofiar wypadku, występującego w sprawie, podobnie jak jego rodzicie, w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
- Rodzice do dzisiaj nie doszli do siebie, leczą się. Mama zamknęła sklep, który prowadziła przed wypadkiem, bo nie jest w stanie pracować - mówił brat zabitych w wypadku.
Dodał, że jego rodzeństwo mieszkało z rodzicami, że brat z siostrą dokładali się do prowadzenia domu. Obecnie rodzice są w złej sytuacji finansowej.
Oskarżony był zawodowym kierowcą
Zeznawał też szwagier Zbigniewa G., który opowiedział, że chwilę po wypadku przypadkowo przyjechał na miejsce zdarzenia. Relacjonował, że razem z policjantami i strażakami bezskutecznie szukał w lesie Zbigniewa G. Oskarżony miał przyjść do niego w nocy, kilka godzin po wypadku. Jak mówił, wziął kurtkę i po krótkiej rozmowie wyszedł. Świadek nie potrafił wskazać, dlaczego Zbigniew G. nie stawił się na policji, ani odpowiedzieć na pytanie, dlaczego on sam nie zawiadomił policji, wiedząc, że szwagier jest poszukiwany. Mówił też, że Zbigniew G. przed wypadkiem pracował jako zawodowy kierowca, że miał mandaty m.in. za nadmierną prędkość.
W związku z niestawiennictwem żony oskarżonego, która miała zeznawać w charakterze świadka, oraz potrzebą przesłuchania biegłego rozprawa została przerwana do 14 października 2022 roku.
Pełnomocnik rodziny zmarłych zapowiedział, że będą żądać maksymalnego wymiaru kary, czyli 12 lat więzienia.
W niedozwolonym miejscu przekraczali jezdnię, on jechał 190 kilometrów na godzinę
Do wypadku doszło w miejscu, w którym auto ofiar w niedozwolonym miejscu przekraczało jezdnię. Prokuratura uznała jednak, że kierująca autem kobieta nie przyczyniła się do spowodowania wypadku, mimo że wykonywała niedozwolony manewr. Winę zarzucono natomiast Zbigniewowi G., który siedział za kierownicą audi. Zdaniem śledczych miał spowodować wypadek umyślnie naruszając zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Według ustaleń prokuratora, oskarżony, kierując autem, poruszał się ul. Bałtycką w terenie zabudowanym z nadmierną prędkością - około 190 kilometrów na godzinę. Gdy zbliżył się do skrzyżowania, nie był w stanie zareagować z odpowiednim wyprzedzeniem i uderzył w bok audi A6, którym zawracało rodzeństwo.
Kamery monitoringu zarejestrowały moment, w którym sprawca pieszo ucieka do lasu. Mężczyzna nie podszedł do rozbitego auta ani nie próbował udzielać pomocy rodzeństwu w rozbitym samochodzie.
Kierowcę zatrzymano po dwóch dniach, gdy wychodził ze szpitala. Został tymczasowo aresztowany, ale na początku marca sąd okręgowy zdecydował, że po wpłaceniu 50 tys. zł. kaucji może wyjść na wolność. Kaucja została wpłacona, a oskarżony został oddany pod dozór policji.
Czytaj też: Jechał z prędkością 190 km/h, zginęło rodzeństwo. Po wypadku uciekł do lasu, stanie przed sądem
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Foryś / Gazeta Olsztyńska