Nawet milion złotych - tyle może kosztować utylizacja kilkunastu ton odpadów, które ktoś wyrzucił w Rudnikach w Gdańsku. Urzędnicy mają nadzieję, że policja szybko ustali sprawcę i to on poniesie koszty wywozu śmieci.
Ziemię i gruz zwożono na tereny położone w Gdańsku- Rudnikach. W tej chwili zajmują one kilkanaście hektarów. Sprawą zajmuje się policja, która próbuje ustalić, kto przywoził tam śmieci.
Śledztwo trwa, a urzędnicy już liczą, ile będzie kosztował wywóz. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że może to być nawet milion złotych.
Kto ma działkę, ten ma śmieci
Odpady zalegają na kilku hektarach ziemi, a ta należy do kilku podmiotów. Wśród właścicieli są miasto Gdańsk, Skarb Państwa oraz rolnicy.
- Polskie prawo jest tak skonstruowane, że niestety właściciel działki jest również właścicielem śmieci, które się na niej znajdują. My na pewno będziemy chcieli obciążyć kosztami sprawcę. Dlatego bardzo liczymy na policję, która ustala tę osobę - mówi Dariusz Wołodźko z gdańskiego magistratu.
"To byłaby niesprawiedliwość społeczna"
Sprawą cały czas interesuje się radna Beata Dunajewska, która jest w stałym kontakcie z poszkodowanymi rolnikami.
- Jest taka obawa, że koszt usunięcia tego dzikiego wysypiska spadnie na poszczególnych właścicieli działek. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. To byłaby niesprawiedliwość społeczna - mówi radna Beata Dunajewska, radna miasta Gdańsk.
Tymczasem Wołodźko uspokaja mieszkańców. - Na razie nie zapadną żadne administracyjne decyzje, które miałyby nakazać komuś utylizację tych odpadów. Czekamy na wyniki działania policji - dodaje Wołodźko.
"Widać metalowe puszki jak po jakichś chemikaliach"
Śmieci pojawiły się w Rudnikach kilka tygodni temu. Przywożono je ciężarówkami i to nie tylko w nocy, ale też w dzień. Najgorsze jest to, że to nie jest sama ziemia. - W hałdach widać metalowe puszki jak po jakichś chemikaliach, kawałki cementu, zbrojeń. Niektóre elementy przypominają też azbest - mówiła Beata Dunajewska, radna miasta Gdańsk, która zainteresowała się tą sprawą.
Jak poinformował urząd miasta, 14 maja br. pracownicy Wydziału Środowiska wraz ze strażą miejską, policją i Eugeniuszem Erdmannem (przewodniczącym rady dzielnicy Rudniki) przeprowadzili oględziny terenu, na którym zwożono nielegalnie ziemia.
"Policja ma dane kierowców ciężarówek"
- Gruz pochodzi z wykopów przy ulicach Tarcice, Tama Pędzichowska i Michałki. W czasie oględzin wykonano dokumentację fotograficzną i stwierdzono na bieżąco dowożenie ziemi. Dane kierowców i samochodów zostały spisane przez policję - mówi Dariusz Wołodźko z biura prasowego UM.
Jeszcze w maju urzędnicy zebrali całą dokumentację i na tej podstawie złożyli do policji zawiadomienie "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie nawiezienia zanieczyszczonej ziemi, gruzu i innych odpadów, co stwarza zagrożenie dla środowiska".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Beata Dunajewska