Ważą się losy starej nastawni kolejowej w Gdańsku. PKP prosi o zgodę na rozbiórkę, a konserwator zabytków czeka na opinię Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Jeśli okaże się, że ponad stuletni budynek ma wartość historyczną, będzie można go wpisać do rejestru zabytków.
Wciąż nie wiadomo, jaki los czeka starą nastawnię kolejową w Gdańsku Wrzeszczu. Budynek stoi w pobliżu czynnej linio kolejowej. Niestety, od kilkudziesięciu lat niszczeje. PKP nie ukrywa, że nastawni już nie potrzebuje, więc chce ją rozebrać.
- Nie ma jeszcze na to zgody, więc musimy zabezpieczyć ten budynek. Zwłaszcza dach, bo przy niekorzystnych warunkach pogodowych mógłby spaść jakiś element, a w pobliżu jest czynna linia kolejowa - opowiada Krzysztof Piekarski, dyrektor Oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Gdańsku.
Rozbiorą czy ochronią?
Jeszcze w ubiegłym roku PKP zleciło przegląd techniczny budynku i poinformowało Pomorskiego Inspektora Nadzoru Budowlanego o złym stanie nastawni. Pisma na ten temat trafiły również do Miejskiego Konserwatora Zabytków. To on podejmie decyzje o ewentualnej rozbiórce. Niestety nie udało nam się dodzwonić.
Kluczowa okaże się opinia Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Czeka na nią również Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- Na razie czekamy na opinię z NID. Jeśli okaże się, że budynek ma dużą wartość historyczną i warto go chronić, to zaczniemy procedurę wpisu do rejestru zabytków. Przypominam, że to najwyższa forma ochrony. Dzięki temu nie będzie można zburzyć tego budynku - informuje Marcin Tymiński, rzecznik Wojewódzkiego i Pomorskiego Konserwatora Zabytków.
Już raz się nie udało
Okazuje się, że poprzedni konserwator zabytków również próbował wpisać nastawnię do rejestru zabytków, ale wtedy nie doszło to do skutku.
- Ostatecznie przyjął argumentację PKP. Wówczas wszystko wskazywało na to, żeby budynek trzeba będzie zburzyć, żeby przeprowadzić modernizację torów, ale jak widać, gmach nadal stoi - wspomina Tymiński.
Z kolei dyrektor PKP twierdzi, że zwlekanie z decyzją o rozbiórce to obawa przed podejmowaniem niepopularnych decyzji. - Nikt nie chce być kojarzony z takimi sprawami. Zobaczymy, jakie będzie stanowisko konserwatora, i wtedy będziemy dalej rozmawiać - dodaje dyrektor PKP.
"Jak korzystamy, to remontujemy"
Takich nastawni jest zaledwie pięć w całym kraju. W dodatku budynek ma ponad 100 lat i jest jednym z ciekawszych elementów we Wrzeszczu. Ale to nie skłania PKP do modernizacji tej budowli.
- Nie jest to naszym statutowym celem. Nie szczędzimy pieniędzy na zabytki, ale takie, z których korzystamy. Z biznesowego punktu widzenia nie mamy żadnych podstaw, żeby się tym zajmować. Budynek rzeczywiście jest ładny i ciekawy architektonicznie, ale nie jest nam potrzebny. Ta nastawnia już nigdy nie będzie spełniała swojej roli - mówi Piekarski.
"Tam już nic nie powstanie"
Według PKP nie ma też szans, by udostępnić ten budynek jakiejś osobie czy instytucji. Chociażby dlatego, że znajduje się na zamkniętym terenie kolejowym, tuż przy torach.
- Nikt nie weźmie na siebie takiej odpowiedzialności. Ponadto nastawnia nie spełnia wymogów prawa budowlanego. Są tam za wąskie klatki i zbyt małe pomieszczenia, żeby miała tam powstać np. restauracja - tłumaczy Piekarski.
Na jednym z portali powstała grupa, która popiera ochronę nastawni:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/kv / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia - (CC 0) | Artur Andrzej