W kance po mleku były mapy, mundur, książeczka wojskowa i list. 76 lat temu zakopał ją Gerhard Alfred Liedtke, leśnik i żołnierz Wehrmachtu. Uciekał i chciał wtedy ukryć swoją tożsamość. Badacze starają się teraz poznać jego historię. Wiedzą już, że mężczyzna niedługo później trafił do więzienia i tam zmarł. Odnaleźli też jego rodzinę.
Na niezwykłe odkrycie natknęli się pracownicy Nadleśnictwa Karnieszewice (Zachodniopomorskie). Na początku kwietnia, spulchniając glebę pod sadzenie drzew, znaleźli kankę po mleku. W środku były rzeczy należące do Gerharda Alfreda Liedtkego – leśnika mieszkającego na terenie Prus Wschodnich (dzisiejsze okolice Ełku) oraz żołnierza Wehrmachtu.
- Były między innymi mapy, mundur, czapka i kabura, książeczka wojskowa, akt nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze, Krzyż Żelazny II klasy i Czarna Odznaka za Rany – mówił wtedy Tadeusz Lewandowski z Nadleśnictwa Karnieszewice.
Wszystkie rzeczy 15 kwietnia trafiły do Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie (Wielkopolskie). To tam pracownicy starają się poznać dokładną historię Gerharda Liedtkego. Już po tygodniu badań są pierwsze wyniki.
- Nadal jest wiele niewiadomych, ale powoli odkrywamy, jak wyglądało życie Gehrarda Alfreda Liedtkego – mówi Jerzy Adamczewski, kierownik działu Inwentaryzacji i Gromadzenia Zbiorów Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie.
Ustalili, co działo się po zakopaniu rzeczy
Już na początku z dokumentów wynikało, że Gerhard Liedtke urodził się ósmego marca 1915 roku na terenie dzisiejszej miejscowości Szamotuły (Wielkopolskie). Jak ustalili pracownicy muzeum, ósmego sierpnia 1942 roku ożenił się on z Christel z domu Engelmann. Liedtke pracował jako leśnik na terenie dzisiejszego Mleczkowa (Warmińsko-Mazurskie).
- Mieli najprawdopodobniej dwie córki. Jedna, Heidi urodziła się 11 lipca 1943 roku. Ona na początku 1945 roku razem z matką uciekła z Mleczkowa, czyli z tej miejscowości, gdzie Gerhard pracował. Mieli też drugą córkę Sybille, która urodziła się 15 września 1944 roku w Mleczkowie. Ona zmarła w Berlinie 18 kwietnia 1945 roku w szpitalu z powodu rozległego zapalenia płuc, odry i ostrej niewydolności serca – mówi Jerzy Adamczewski.
Dodaje, że dotarli do dwóch aktów zgonu – Gerharda i właśnie Sybille. Między innymi dzięki temu udało się wstępnie ustalić, co działo się z Liedtkem po tym, gdy w styczniu lub lutym 1945 roku schował swoje rzeczy w kance po mleku i zakopał w ziemi.
- W 1946 roku Gerhard był aresztowany i osadzony w więzieniu w Barczewie w powiecie olsztyńskim. Dawna niemiecka nazwa to najpierw historyczna Wartembork, a później Wartenburg. Nie wiemy jeszcze, dlaczego trafił do tego więzienia. Prawdopodobnie będzie starali się dojść do tego, przeszukując zasoby IPN z oddziału w Gdańsku – mówi Adamczewski.
W tym samym zakładzie karnym 12 listopada 1986 roku zmarł gauleiter (stopień polityczny nadawany przywódcy NSDAP – red.) i ostatni nadprezydent Prus Wschodnich Erich Koch.
Z aktu zgonu Gerharda wynika, że zmarł on 6 kwietnia 1946 roku. - Jako przyczynę zgonu podano prawdopodobnie gruźlicę – dodał Adamczewski.
Jak się okazało, oba akty zgonu Gerharda i Sybille pochodzą z 1949 roku. - Najprawdopodobniej zostały wystawione w Berlinie, czyli musiały to być dokumenty wystawione na podstawie zeznań kogoś, kto znał tych ludzi. Kto to był i jak to wyglądało? Tej ścieżki jeszcze nie znamy – mówi kierownik działu.
Dodaje również, że żona Gerharda Liedtkego, Christel, zmarła pierwszego lutego 1994 roku w Burgdorfie koło Hanoweru.
Odnaleźli wnuki, chcą oni zobaczyć list
Jerzy Adamczewski przyznaje, że w poznawaniu historii leśnika bardzo pomagają media społecznościowe. Dzięki opublikowanemu postowi zgłosiło się do muzeum wiele osób, które chcą pomóc.
- Miałem telefon z Niemiec od pana, który amatorsko zajmuje się genealogią. Już po paru godzinach szukania znalazł wnuczkę i wnuka Gerharda. Ja prosiłem, żeby przekazał im mój adres mailowy i w czwartek rano napisała do mnie pani Anja – mówi Adamczewski. - Napisała, że Gerhard to jej dziadek od strony matki. Dodała, że jej matka uciekła z Prus Wschodnich, gdy ona miała półtora roku – dodał.
To zgadza się z wcześniejszymi ustaleniami badaczy i oznacza, że kobieta, która odezwała się do muzeum w Gołuchowie, może być córką Heidi. Pani Anja potwierdziła również, że jej dziadek był osadzony "w więzieniu Wartembork", czyli dzisiejsze Barczewo, gdzie marl w 1946 roku.
- Pani Anja i jej brat chcą być z nami w kontakcie i chcą zobaczyć znalezione rzeczy. Teraz ze względu na pandemię raczej nie przyjadą do Polski, ale możliwe, że zeskanujemy część rzeczy i wyślemy mailowo. Najbardziej zależy im na liście – mówi Adamczewski.
Chodzi o list odręcznie napisany ołówkiem. On również był w kance z innymi rzeczami. Jak mówił już 16 kwietnia Tadeusz Lewandowski z Nadleśnictwa Karnieszewice, Gerhard napisał go prawdopodobnie do jednej z córek. List jest czytelny, ale napisany niemieckim gotykiem, dlatego, aby mieć pewność, trzeba poczekać na zamówione tłumaczenie, które jeszcze nie przyszło.
"W pierwszej kolejności był leśnikiem"
Informację o znalezionej kance po mleku pracownicy Nadleśnictwa Karnieszewice przekazali w czwartek, 15 kwietnia w mediach społecznościowych.
"Pozostawiony mundur wraz z dystynkcjami wskazują na typowe umundurowanie leśników państwowych. Gdy wybuchła II WŚ miał 24 lata, a w 1941 wziął udział w kampanii. Wezwanie z lutego ‘45 roku wskazuje na zobowiązanie Liedtke do stawienia się w Urzędzie Leśnym w Szczecinie, jednak podczas wkraczania do Polski Armii Czerwonej, Gerhard uciekając na zachód, w okolicach Sianowa zakopał, w ramach ochrony, wszystko, co mogłoby wskazywać na jego tożsamość" – napisali.
Jerzy Adamczewski zaznacza, że Gerhard Liedtke "w pierwszej kolejności był leśnikiem, dopiero później żołnierzem Wehrmachtu".
- Miał stopień podporucznika, był w 11. Dywizji Piechoty, 2. Pułku Piechoty, która stacjonowała w Olsztynie. Wszystko działo się w Prusach Wschodnich, czyli na terenie dzisiejszej północno-wschodniej Polski – mówi.
Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie zamierza dowiedzieć się jak najwięcej o życiu leśnika. - Próbujemy sięgnąć do korzeni tego człowieka, może wnuczkowie pomogą nam poznać jego historię – dodaje Adamczewski.
Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie jest jednostką specjalną Lasów Państwowych, która gromadzi wszelkie materiały dotyczące historii leśnictwa, dlatego to tam trafiły rzeczy znalezione na terenie Nadleśnictwa Karnieszewice.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Karnieszewice, Lasy Państwowe