Niepowodzeniem zakończyły się w środę poszukiwania pomieszczenia, które miało znajdować się w fundamentach schronu w dawnej kwaterze dowództwa Wehrmachtu w Mamerkach. Dzierżawca obiektu nie poddaje się i zapowiada, że kolejną próbę podejmie już niebawem.
Poszukiwania przeprowadzono w jednym z ok. 30 schronów w Mamerkach, gdzie w czasie II wojny światowej znajdowała się Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych (OKH). Trwały 9 godzin. Polegały na wykonaniu odwiertów w zbrojonym betonowym fundamencie o grubości ok. 7 m.
Gdyby w ten sposób udało się natrafić na ukryte pomieszczenie, to przez otwór do środka miała zostać wprowadzona miniaturowa kamera z podświetleniem, która miała pokazać to, co znajduje się wewnątrz. W trzech miejscach fundamentu wykonano odwierty na głębokość 3,8 m, wszędzie trafiono na zwarty beton.
"Tu może być Bursztynowa Komnata"
Poszukiwania zorganizował dzierżawca kompleksu bunkrów w Mamerkach Bartłomiej Plebańczyk. Uzyskał na nie zgodę konserwatora zabytków i właściciela terenu - nadleśnictwa Borki. Wcześniej zlecił wykonanie w tym miejscu badań przy użyciu georadaru.
Według Plebańczyka odczyt z tego urządzenia wskazywał, że wewnątrz potężnych fundamentów może znajdować się wolna przestrzeń, co mogło oznaczać nieznane wcześniej zamurowane pomieszczenie o wymiarach ok. trzy na dwa metry. Miało się ono znajdować w obiekcie o długości 75 m i szerokości 37 m, którego budowy Niemcy nie zdążyli ukończyć; wybetonowali jedynie podstawę tego schronu, przeznaczonego na centrum łączności.
Będzie druga próba, za miesiąc
Choć poszukiwania zakończyły się w środę niepowodzeniem, Plebańczyk zapowiedział, że zamierza zlecić dokładniejsze badania georadarowe i wystąpić o zgodę na kolejne wiercenia. Jak mówił, kolejne poszukiwania powinny się odbyć za ok. cztery tygodnie.
Poszukiwania relacjonowały stacje telewizyjne z Polski, Rosji, Białorusi i wiele innych mediów. O sprawie stało się głośno po raz pierwszy przed dwoma miesiącami. Wtedy pojawiły się informacje, że w Mamerkach mogły zostać ukryte "elementy Bursztynowej Komnaty", albo "inne zrabowane dzieła sztuki lub unikalne urządzenia techniki wojskowej". Doniesienia na ten temat pojawiły się wtedy w większości polskich mediów, a potem także światowych.
Plebańczyk mówi teraz, że zainteresowanie tematem Mamerek przeszło jego oczekiwania. Jak tłumaczy, widać to również po gwałtownym wzroście ruchu turystycznego; codzienne przyjeżdża po kilkaset osób, które chcą zobaczyć bunkry i pytają o Bursztynową Komnatę. - Jeśli chodzi o szum medialny, to powoli przebijamy złoty pociąg - przyznaje.
Dzierżawca bunkrów podkreśla, że było wiele przesłanek świadczących o tym, iż w fundamentach schronu rzeczywiście istnieje nieznane dotychczas pomieszczenie. Według niego, jeśli zostało przez Niemców zamurowane, to nie mogło być zwykłym pomieszczeniem technicznym, jakie istniały w innych tego typu obiektach.
Dowodem na to, że mogło ono spełniać rolę skrytki są - jak przekonuje - m.in. ślady po detonacjach. To pozostałości wcześniejszych poszukiwań, które prowadzili polscy saperzy w latach 50. i 60. ub. wieku. Był to jedyny obiekt w Mamerkach, który próbowano rozbić przy pomocy materiałów wybuchowych.
Kwatera Wehrmachtu
Dawna kwatera główna dowództwa wojsk lądowych jest najlepiej zachowanym ośrodkiem dowodzenia z czasów III Rzeszy na Mazurach. Niemcy w styczniu 1945 r. opuścili to miejsce bez walki. Nie wiadomo, dlaczego nie wysadzili bunkrów; prawdopodobnie nie zdążyli lub nie mieli odpowiedniej ilości materiałów wybuchowych. Dlatego stanowią one unikatową atrakcję turystyczną. Mamerki nie były jednak dotychczas tak popularne, jak odległa o 18 km kwatera główna Adolfa Hitlera "Wilczy Szaniec" w Gierłoży.
Kompleks w Mamerkach zbudowano w latach 1940-44. W lesie nad Mamrami ukryto 30 masywnych schronów i ponad 200 innych obiektów z cegieł i drewna. Były tam nie tylko baraki mieszkalne, wartownie i stanowiska obrony przeciwlotniczej, ale też kasyna i kuchnie, poczta, kino, szpital, sauna i stajnie. W kwaterze rezydowało 40 niemieckich generałów i 1,5 tys. żołnierzy.
Gdzie jest Bursztynowa Komnata
Bursztynowa Komnata to sala o wymiarach 10,5 m na 11,5 m. Powstała na początku XVIII w. na zamówienie Fryderyka I Hohenzollerna. Miała być główną ozdobą jego gabinetu w pałacu w Charlottenburgu koło Berlina. Wkrótce syn Fryderyka I przekazał ją carowi Rosji Piotrowi I. Arcydzieło sztuki bursztynniczej przypieczętowało przyjaźń między władcami.
W 1941 r. Bursztynowa Komnata wpadła w ręce Niemców. Podobno dzieło trafiło do zamku w Królewcu, ale gdy w 1945 r. pojawili się tam Rosjanie, nie znaleźli po nim śladu. To najcenniejszy skarb zaginiony po II wojnie światowej.
Historycy, pasjonaci, a nawet jasnowidze nie raz wskazywali, gdzie może znajdować się Bursztynowa Komnata. Do tej pory kolejne próby poszukiwań kończyły się fiaskiem.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: PAP/ TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ FB Mamerki