Odpoczywający w Łebie plażowicze pomogli utworzyć "łańcuch życia" w reakcji na wiadomość, że w wodzie zaginęła 12-letnia dziewczynka. Do akcji zaangażowano też Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa oraz policję.
W poniedziałek, chwilę po 15, ratownicy z Łeby zostali powiadomieni o zaginięciu w wodzie 12-letniej dziewczynki. Matka nie była w stanie określić dokładnego miejsca, w którym po raz ostatni widziała córkę.
"Ratownicy, wykorzystując ogromny potencjał plażowiczów, zorganizowali i poprowadzili 'łańcuch życia', którego zadaniem było przeczesanie 400 metrów odcinka akwenu. Dziesiątki wypoczywających w Łebie ludzi błyskawicznie stawiło się do pomocy" - poinformowało Gniewińskie Wodne Pogotowie Ratunkowe.
O poszukiwaniach dziecka równolegle powiadomiono Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa, prosząc o wsparcie z wody, a zaginięcie zgłoszono policji.
"Po godzinie od rozpoczęcia działań odnaleziono zaginioną dziewczynkę, całą i zdrową. Była w hotelowym pokoju" - poinformowali ratownicy.
Jak zrobić łańcuch życia?
Ewentualną decyzję o utworzeniu łańcucha życia powinien podjąć ratownik. - To on ocenia, czy warunki pozwalają na wejście do wody, a następnie za pomocą megafonu lub głośnych komend prosi tych plażowiczów, którzy czują się na siłach, o wsparcie - wyjaśniał w ubiegłym roku Rafał Sroka, ratownik WOPR. Dodał, że osoby znajdujące się na plaży mogą samodzielnie organizować akcję ratunkową tylko wtedy, gdy warunki nie budzą żadnych wątpliwości - obowiązuje biała flaga, a tafla wody jest całkowicie płaska.
Istnieją dwa typy łańcuchów życia.
Podstawowy porusza się wzdłuż linii plaży. Rozpoczyna się przy samym brzegu, a kończy w miejscu, w którym ostatniej tworzącej go osobie woda sięga do szyi. - Na końcu łańcucha powinni znajdować się wyposażeni w odpowiedni sprzęt ratownicy - podkreślał Sroka. - Jeśli ratowników w pobliżu jest kilku, drugi z nich powinien poruszać się w środku łańcucha i zabezpieczać go przed rozerwaniem się. Trzeci maszeruje tuż przy brzegu, czwarty - idzie za łańcuchem i koordynuje jego ruch - dodał.
Zdarza się jednak, że w pobliżu kąpieliska nie ma tylu gotowych do wejścia do wody osób, żeby łańcuch pokrył całą płyciznę. - Wtedy tworzy się drugi rodzaj - ruch łańcucha odbywa się naprzemiennie, tworząc 90-stopniowe łuki. Gdy jedna końcówka posuwa się do przodu, osoba będąca po przeciwnej stronie stoi w miejscu. W ten sposób łańcuch sięgający do połowy płycizny jest w stanie przeczesać cały jej obszar - tłumaczył ratownik z Sopotu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Miejski Reporter