Cztery osoby stanęły we wtorek przed sądem w sprawie śmierci nastolatek w escape roomie w Koszalinie (województwo zachodniopomorskie). Pięć 15-latek, świętujących urodziny jednej z nich, nie mogło wyjść z pokoju-pułapki podczas pożaru. Miłosz S., jeden z oskarżonych, rozpoczął odczytywanie swojego 36-stronicowego oświadczenia. Mężczyzna - który na sali rozpraw pojawił się w kominiarce - nie przyznaje się do winy i podkreśla: - Z tą tragedią będę żył do końca życia, to moja osobista Golgota.
We wtorek przed sądem stanęli: Miłosz S., Małgorzata W., Beata W. oraz Radosław D. To osoby, które prowadziły, organizowały i pracowały w koszalińskim escape roomie, w którym w styczniu 2019 roku wybuchł tragiczny pożar.
- Osobom tym przedstawiono zarzuty umyślnego przekroczenia przepisów przeciwpożarowych oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pięciu osób. Są to zarzuty z artykułu 163 i 164 Kodeksu karnego - przekazał nam Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Całej czwórce grozi do 8 lat więzienia.
36 stron obrony
Miłosz S. w trakcie pierwszej rozprawy rozpoczął odczytywanie 36-stronicowego oświadczenia, w którym stwierdził, że nie przyznaje się do winy. – Z tą tragedią będę żył do końca życia, będzie to moja osobista Golgota – podkreślił oskarżony. I dodał: - Tragedia, która wydarzyła się 4 stycznia 2019 roku, jest tragedią, która w sposób oczywisty dotknęła rodziców obecnych na sali i wszystkich członków rodzin. Jest to również tragedia, która dotyka mnie i moją rodzinę. Brak jest słów, których mógłbym użyć, żeby opisać to, co czuję w tej sytuacji, jak wielka przepełnia mnie żałość na samą myśl o tym zdarzeniu.
Oskarżony przekonywał też, że pokój zagadek był odpowiednio zabezpieczony. Mówił, że obsłużył wiele tysięcy graczy, a nigdy - przed tragicznym zdarzeniem ze stycznia 2019 roku - nikomu nie stała się żadna krzywda. - Tworząc scenariusze gier zawsze, starałem się przewidzieć, co przyjdzie do głowy graczowi i jakich elementów będzie chciał użyć do rozwiązania zagadki. Często rezygnowałem z niektórych ze względów bezpieczeństwa gry - podkreślał S.
Twierdził, że żaden urząd - po otwarciu działalności - nie odwiedził jego biznesu i nie przeprowadził żadnych kontroli. - W chwili rejestracji działalności (…) nie zarzucono mi pominięcia jakichkolwiek przepisów odnoszących się do tego typu działalności gospodarczej. Nie były wymagane żadne specjalistyczne zaświadczenia ze szkoleń, kursów, uprawnień. Firmy o takim profilu mógł utworzyć każdy i wszędzie. Działalność była jawna i transparentna. Została zgłoszona i zarejestrowana w urzędzie z adresem i usługą, jaka będzie wykonywana w tym miejscu - mówił oskarżony.
Mężczyzna na sali przebywał w kominiarce i w obstawie policji ze względu na to, że otrzymywał pogróżki. Na kolejnej rozprawie ma kontynuować odczytywanie swojego oświadczenia.
Ojciec jednej ze zmarłych nastolatek: słowa oskarżonego to farsa
Po zakończeniu pierwszej rozprawy do oświadczenia oskarżonego odniósł się pełnomocnik rodziców jednej ze zmarłych nastolatek. - Odnosimy takie wrażenie, że obraz przedstawiony przez oskarżonego dotyczy innej sprawy, bo skoro było tak dobrze, to czemu doszło do takiej tragedii – mówił Krzysztof Kaszubski.
– Zeznania oskarżonego to farsa. Mamy do czynienia z przygotowanym idealnym scenariuszem. On opisuje to, jak powinny działać escape roomy – ocenił Jarosław Pawlak, ojciec jednej ze zmarłych dziewczynek.
Kaszubski zapowiedział, że po kolejnej rozprawie - w środę (15 grudnia) - rodzice prawdopodobnie wygłoszą swoje oświadczenie. Mieli to zrobić we wtorek, ale ze względu na to, że oskarżony Miłosz S. nie skończył swojego wystąpienia, oświadczenie rodzin zmarłych nastolatek zostało przełożone.
Matka i babcia na ławie oskarżonych
Miłosz S., pochodzący z Poznania, był głównym organizatorem escape roomu i pierwszym podejrzanym w sprawie. Takie same zarzuty usłyszały w październiku 2019 roku jeszcze trzy osoby: Małgorzata W. – babcia organizatora escape roomu, która rejestrowała działalność, Beata W. – matka podejrzanego, która współprowadziła działalność oraz Radosław D. – pracownik escape roomu, który był na miejscu, gdy pożar wybuchł.
Miłosz S. przebywał w areszcie od 7 stycznia 2019 roku do 10 listopada 2020 roku. Ten środek zapobiegawczy był też stosowany wobec Radosława D. od 19 października 2019 roku przez rok. Obecnie wszyscy odpowiadają z wolnej stopy.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu pod koniec kwietnia tego roku. Ze śledztwa wyłączony do odrębnego postępowania został wątek pracy służb prowadzących działania gaśnicze i ratownicze w miejscu zdarzenia. Prokurator Gąsiorowski już wcześniej zaznaczał, że prokuratura uzyskała dwie opinie biegłych z zakresu działania straży pożarnej i z zakresu działania służb ratowniczo-medycznych. Obie nie wskazały na błędy w pracy służb. Biegli ocenili, że służby działały właściwie.
Świętowały urodziny, zginęły w pożarze
Do tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie przy ulicy Piłsudskiego doszło 4 stycznia 2019 roku po godz. 17. Pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy III d Gimnazjum nr 9 (obecnie SP nr 18), w pokoju zagadek świętowało urodziny jednej z ich. Według ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się gaz z butli zasilających piecyki w budynku.
Ogień miał uniemożliwić pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Jedyne okno w pomieszczeniu od wewnątrz było zabite deskami, a od zewnątrz było okratowane. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla.
Prezydent Koszalina ogłosił 6 stycznia 2019 r. dniem żałoby w mieście. Ulicami miasta nie przeszedł orszak Trzech Króli. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 r. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym.
Kontrole w całej Polsce
Po tragedii w Koszalinie ówczesny szef MSWiA Joachim Brudziński podpisał nowelę rozporządzenia ws. ochrony przeciwpożarowej dotyczącą m.in. escape roomów. Rozpoczęły się także kontrole tych obiektów. 8 lutego 2019 r. Brudziński na odprawie dotyczącej wdrożenia znowelizowanego prawa poinformował, że od 5 stycznia do 7 lutego straż pożarna skontrolowała 520 takich obiektów. Stwierdzono prawie 2 tys. uchybień, wydano 102 decyzje o zakazie eksploatacji lokali oraz 63 decyzje administracyjne w sprawie usunięcia uchybień z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Kwestie bezpieczeństwa przeciwpożarowego w escape roomach znalazły się także w znowelizowanym Prawie budowlanym, które weszło w życie 19 września 2020 r.
Źródło: TVN24 Szczecin, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24