Akt oskarżenia w sprawie śmierci nastolatek w pożarze escape roomu został dostarczony w piątek do sądu - przekazał nam Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Tragicznego dnia zginęło pięć przyjaciółek, które w pokoju zagadek świętowały urodziny jednej z nich.
Aktem oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Koszalinie objęła cztery osoby: Miłosza S., Małgorzatę W., Beatę W. oraz Radosława D. To osoby, które prowadziły, organizowały i pracowały w koszalińskim escape roomie, w którym wybuchł tragiczny pożar.
- Zarzuty przedstawione w akcie oskarżenia to umyślne przekroczenie przepisów przeciwpożarowych i nieumyślne spowodowania śmierci pięciu osób. Są to zarzuty z artykułu 163 i 164 kodeksu karnego - powiedział nam Gąsiorowski. To te same zarzuty, które zostały już przedstawione podejrzanym wcześniej.
Ponad dwa lata śledztwa
Ze śledztwa wyłączony do odrębnego postępowania został wątek pracy służb prowadzących działania gaśnicze i ratownicze w miejscu zdarzenia. Gąsiorowski już wcześniej zaznaczał, że prokuratura uzyskała dwie opinie biegłych z zakresu działania straży pożarnej i z zakresu działania służb ratowniczo-medycznych. Obie nie wskazały na błędy w pracy służb. Biegli ocenili, że działały właściwie.
Pierwszą z opinii prokuratura otrzymała w listopadzie 2020 roku Jej wykonanie zlecone było biegłym ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Drugą uzyskała dopiero na przestrzeni lutego i marca 2021 roku, co było bezpośrednią przyczyną ostatniego przedłużenia śledztwa do 31 marca. Jej wykonanie powierzono biegłym z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej PUM w Szczecinie.
Oskarżeni o śmierć nastolatek
W trwającym ponad dwa lata śledztwie zarzuty przedstawiono czterem osobom.
Miłosz S. z Poznania, organizator escape roomu, był pierwszym podejrzanym o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-letnich dziewcząt. Takie same zarzuty usłyszały w październiku 2019 roku jeszcze trzy osoby: Małgorzata W. – babcia organizatora escape roomu, która rejestrowała działalność, Beata W. – matka podejrzanego, która współprowadziła działalność i Radosław D. – pracownik escape roomu, który był na miejscu, gdy pożar wybuchł. Podejrzanym grozi do ośmiu lat więzienia.
Miłosz S. w areszcie przebywał od 7 stycznia 2019 roku do 10 listopada 2020 roku. Ten środek zapobiegawczy był też stosowany wobec Radosława D. od 19 października 2019 roku przez rok. Teraz odpowiadają z wolnej stopy.
Pochowano je obok siebie
Do tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie (województwo zachodniopomorskie) przy ul. Piłsudskiego doszło 4 stycznia 2019 r. po godz. 17. Zginęło w nim pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy III "d" Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Według ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się gaz z butli zasilających piecyki w budynku.
Ogień miał uniemożliwić pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Jedyne okno w pomieszczeniu od wewnątrz było zabite deskami, od zewnątrz było okratowane. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 r. Spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym.
Źródło: TVN24 Szczecin/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24