Przyjechali ratować mężczyznę, a ten wycelował w nich pistolet

Ratownicy mieli zostać zaatakowani 1 stycznia
Ratownicy zostali zaatakowani 1 stycznia
Źródło: tvn24
Do dramatycznie wyglądającej interwencji pogotowia doszło w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim. Mężczyzna, któremu mieli pomóc ratownicy, miał ich wyzywać, a w końcu wyciągnąć broń i wycelować w nich. Okazało się, że "pistolet był zabawkowy", a agresor pijany.

Około 19:30 na numer ratunkowy wpłynęło zgłoszenie o tym, że jeden z mieszkańców Kamienia Pomorskiego (województwo zachodniopomorskie) miał się źle poczuć. Na miejsce natychmiast wysłana została karetka.

- Na miejscu ratownicy medyczni spotkali 28-latka, który był pod wpływem alkoholu. Był bardzo agresywny – relacjonuje Paulina Targaszewska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.

Wyzwiska, groźby i broń

Niedoszły pacjent miał wyzywać ekipę, która przyjechała udzielić mu pomocy, a następnie przeszedł do gróźb. – W pewnym momencie wyciągnął broń i zaczął nią wymachiwać – opowiada Targaszewska. Gdy skierował ją w kierunku pracowników pogotowia, ci uciekli z mieszkania do ambulansu i stamtąd zawiadomili dyspozytora, a ten policję.

Awanturnik w tym czasie zszedł do ratowników, by kontynuować wyzwiska i groźby. Zaczął się do nich dobijać, szarpać za klamkę drzwi karetki.

W tym momencie na miejscu zjawiła się policja. – Mężczyzna był nietrzeźwy i został zatrzymany. Został też zabezpieczony pistolet. Okazało się, że jest to zabawka – mówi kom. Mirosława Rudzińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Skarga nie wpłynęła

Ratownicy mieli skarżyć się, że policjanci mieli bagatelizować sprawę, stwierdzając, iż nic im się nie mogło stać, bo pistolet nie był prawdziwy. – Sprawdzamy tę informację – przyznaje kom. Rudzińska, ale zaraz dodaje, że "nie wpłynęła żadna skarga na policyjne czynności".

28-latek został przewieziony na izbę wytrzeźwień. W czwartek usłyszał zarzut z art. 224 par. 2 kodeksu karnego, czyli stosowanie przemocy lub bezprawnej groźby w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego albo osoby do pomocy mu przybranej do zaniechania prawnej czynności służbowej. Mężczyzna zostanie wypuszczony na wolność, ale postanowiono, że będzie objęty dozorem policyjnym. Grożą mu 3 lata więzienia.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: