Polskę obiegły zdjęcia pieszych potrącanych - niemal jeden po drugim - na przejściu przy ulicy Hallera w Gdańsku. W ubiegłym tygodniu, aż dwie osoby jednego dnia zostały potrącone w tym właśnie miejscu. Mimo, że po każdym wypadku wprowadzane są kolejne ograniczenia dla samochodów, to piesi na pasach nadal są zagrożeni. Sprawą zajęło się "Czarno na białym".
Przejście dla pieszych w al. Hallera jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc w Gdańsku. Mimo zmiany organizacji ruchu, świecących znaków drogowych i ograniczenia prędkości do 30 km/h - na przejściu nieustannie dochodzi do kolejnych wypadków.
Piesi uciekają przed kierowcami
Tą niepozorną uliczką kierowcy uciekają przed korkami, a piesi uciekają przed kierowcami. Co godzinę przejeżdża tamtędy nawet 2 tys. samochodów.
Po pierwszych wypadkach zainstalowano świecący znak i tzw. migające "kocie oczka". Dzięki tym zmianom przejście w nocy jest widoczne. Za dnia było nadal niebezpieczne. Dlatego kolejnych wypadkach drogowcy wprowadzali kolejne zmiany. Ale dopiero po tym, gdy tragedia już się wydarzyła. - Zmiany trzeba stosować po kolei i obserwować, co się dzieje - wyjaśnia dla "Czarno na białym" Katarzyna Kaczmarek z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.
Analiza jednego z wypadków
Jeden z wypadków reporterzy TVN24 przeanalizowali z prezesem stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego Bartłomiejem Morzyckim. Do zarejestrowanego przez kamery z jednego z pobliskich sklepów zdarzenia doszło o godz. 15.15. Na nagraniu widać sekwencję zdarzeń: mężczyzna podchodzi do przejścia dla pieszych. Zatrzymuje się przed nim i czeka aż samochody udzielą mu pierwszeństwa. Po drugiej stronie ulicy do przejścia podchodzi dwóch funkcjonariuszy. Kiedy chcą przejść na drugą stronę, dwa auta zatrzymują się, wtedy 58-latek również wchodzi na jezdnię. Kilka sekund później uderza w niego z impetem chevrolet.
Za późno wciśnięty hamulec
- Ten samochód nie miał prawa przejechać przez to przejście dla pieszych - kwituje Bartłomiej Morzycki. Ekspert zwraca uwagę na fakt, że kierowca wcisnął hamulec dopiero wtedy, gdy miał pieszego tuż przed maską samochodu. Zaledwie sekundę przed uderzeniem.
58 latek z ciężkim urazem głowy trafił do szpitala. To jedna z wielu ofiar wypadków na tym feralnym przejściu dla pieszych. Przechodzący przez ulicę są nadal "rozjeżdżani" przez nieostrzonych kierowców. Zmiany wprowadzane przez drogowców nie przynoszą efektów.
Autor: jl//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24