Na morzu w okolicach Kołobrzegu ekolodzy zatopili kilka głazów o wadze od 500 do 1000 kg - poinformowała organizacja Greenpeace. Akcja miała na celu zabezpieczenie akwenu przed nielegalnym trałowaniem. Została przerwana po kontroli urzędników i celników.
Aktywiści podali we wtorek, że głazy zostały rozmieszczone w odległości 3 mil morskich od linii brzegowej. Ekolodzy wskazują, że mimo, iż ten obszar jest prawnie wyłączony z trałowania dennego, nie wszyscy rybacy przestrzegają tego zakazu.
"Zabójstwo dla ekosystemu"
Greenpeace poinformował, że akcja zatapiania kamieni w strefie przybrzeżnej będzie kontynuowana. Było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie na polskich wodach terytorialnych. Podobne akcje na Bałtyku Greenpeace przeprowadzał dotychczas u wybrzeży Szwecji i Niemiec.
Ekolodzy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na kłusownictwo i wesprzeć tych rybaków, którzy poławiają odpowiedzialnie i ponoszą duże straty z powodu nielegalnego trałowania.
- Rabunkowe połowy, wyrzucanie za burtę niechcianych ryb i dewastacja siedlisk są zabójstwem dla ekosystemu, zwłaszcza w przypadku Morza Bałtyckiego, które podobnie jak Wielka Rafa Koralowa i Wyspy Galapagos, otrzymało status szczególnie wrażliwego obszaru morskiego - oceniła Magdalena Figura z Greenpeace.
Kontrola urzędu morskiego
Według organizacji w strefie nielegalnego trałowania łowione są głównie drobne ryby, które przeznaczane są później na paszę m.in. dla zwierząt futerkowych. Ekolodzy wskazują, że na te ryby nie ma kwot połowowych, zatem można łowić je bez ograniczeń. Przez to zmniejsza się pożywienie dla m.in. dorszy, szprotów i śledzi. Podczas wtorkowej akcji Greenpeace interweniowały Urząd Morski w Słupsku i Straż Graniczna.
- Mieliśmy na morzu kontrolę przedstawicieli tych instytucji na pokładzie Belugi II. Jednostka nie została zatrzymana i wróciła do portu w Kołobrzegu. Na ustną prośbę inspektor urzędu morskiego przerwaliśmy układanie kamieni. Jesteśmy gotowi do wznowienia akcji, jednak wobec zaistniałej sytuacji musimy przemyśleć dalsze działania - powiedziała Figura. - Greenpeace nie udało się znaleźć przepisu, który zabraniałby umieszczania naturalnych głazów na dnie morza – dodała.
Nie mieli zezwolenia
Figura powiedziała też, że kamienie ułożone przy szwedzkim brzegu zostały uznane przez tamtejszą administrację morską za integralny element dna. Przeprowadzona przez Szwedów ocena oddziaływania głazów na środowisko wykazała, że nie naruszają one dna, a wręcz przyczyniają się do podniesienia różnorodności biologicznej w tym obszarze.
Dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku Tomasz Bobin powiedział, że w sprawie akcji Greenpeace wszczęto postępowanie wyjaśniające. Dodał, że Greenpeace powinien na takie działanie otrzymać zgodę urzędu. Organizacja o to nie występowała, jedynie powiadomiła administrację morską, że przeprowadzi tego typu akcję.
Autor: md/mz / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Greenpeace | Konrad Konstantynowicz