Na gdyńskim osiedlu z rządowego programu "Mieszkanie Plus" pojawiają się kolejne kłopoty. Niespodziewana przerwa w dostawie prądu i domniemany wyciek danych najemców to kolejne zmartwienia, z którymi muszą mierzyć się jego mieszkańcy. Wcześniej skarżyli się na błędy w wykończeniu mieszkań i wilgoć. Najbardziej jednak ich martwi kosztowna droga dochodzenia do własności lokalu.
O mieszkańcach osiedla rządowego programu "Mieszkanie Plus" w dzielnicy Kacze Buki w Gdyni zrobiło się głośno na początku tego roku. To właśnie wtedy zaczęli alarmować o problemach, z którymi się borykają. Horrendalne ceny najmu i dojścia do własności. Do tego źle wykonane prace wykończeniowe i wilgoć na ścianach. Mieszkańcy mówili nam wtedy wprost: "To nie jest to, co nam obiecano, to nie jest żadna pomoc społeczna, jak zapowiadał hucznie PiS, tu mieszkają rodziny wielodzietne, osoby niepełnosprawne, starsze, nie wiemy, co będzie dalej z naszą przyszłością. (...) Jaką my mamy pewność, co będzie dalej? Czy my możemy inwestować w te mieszkania?".
Głównym założeniem programu miało być danie jego beneficjentom możliwości najmu lokalu z dojściem do własności. Ścieżka dojścia do własności realizowana jest na zasadach komercyjnych, czyli do rat czynszu doliczany jest nakład inwestycyjny. Wraz z kolejną zapłaconą ratą maleje wartość kapitału pozostała do spłaty, z każdym miesiącem coraz większa część opłaty przeznaczana jest na wykup lokalu.
- Początkowo stawki były naprawdę preferencyjne, z uwagi, że średnio na metr kwadratowy mieszkania przysługiwało 20-26 zł. Oznaczało to, że mieszkanie to miało przez 30 lat dojść do mojej własności. Miało osiągnąć wartość 540 tys. zł. Mowa tutaj o mieszkaniu 50-metrowym. Po około dwóch latach PFR zwiększył te stawki, była to już stawka ok. 48 do 50 zł za metr kw. Oznaczało to, że za 50-metrowe mieszkanie miałem już zapłacić ponad milion zł - mówi mieszkaniec osiedla, Patryk Malinowski.
Od czasu wprowadzenia bardzo wiele mieszkańców zainwestowało już swoje pieniądze w wykończenie swoich mieszkań. Przy obecnych stawkach nie mają już jednak pewności co do tego, czy będzie ich stać, aby to mieszkanie wykupić na własność.
Namnażające się problemy
To jednak nie koniec problemów mieszkańców. Kolejne kłopoty to brak prądu, przez co nie było światła na klatkach schodowych, nie działały domofony i windy, otwarte były szlabany. Niespodziewana przerwa w dostawie prądu miała miejsce kilka dni temu.
- Dążymy do wyjaśnienia sprawy. Prąd we wszystkich budynkach został przywrócony w piątek, 11 sierpnia, około godz. 15 - zapewniło biuro prasowe PRF Nieruchomości.
Zarządca nieruchomości tłumaczy, że błąd leżał po stronie dostawcy energii. Wiadomo jednak, że odłączenie prądu nie było spowodowane żadną awarią.
Kolejny powód do zmartwień wśród mieszkańców to fakt, że w ostatnich dniach lokatorzy osiedla dostali kolejne listy i e-maile dotyczące wykupu mieszkań. W pismach miały widnieć także dane osobowe innych najemców. Mieszkańcy pytają: gdzie w tej sytuacji jest RODO?
Informacji tej nie potwierdza jednak rzecznik spółki.
- Nie jest prawdą, że w mailu, dotyczącym wykupu mieszkań lokatorzy osiedla otrzymali listy z danymi innych najemców - krótko w odpowiedzi na nasze pytanie poinformowało biuro prasowe.
Najemców wspierają posłowie
Kłopoty najemców zainteresowały posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy w poniedziałek przed południem wraz z przedstawicielami mieszkańców zorganizowali na osiedlu konferencję prasową.
- Państwowe spółki doprowadziły do sytuacji, w której mieszkańcy osiedla Kacze Buki, którzy mieli być beneficjentami tego programu, stali się jego ofiarami. Wzywam pana premiera Morawieckiego, pana ministra Budę, żeby przyjechali tu do Gdyni i żeby wytłumaczyli się przed mieszkańcami, ale przede wszystkim znaleźli rozwiązanie. Przestańcie oszukiwać ludzi i po prostu stańcie przed nimi się przed nimi wytłumaczcie - podczas spotkania mówiła Agnieszka Pomaska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24