Trzech pracowników od 7 rano walczy w Gdańsku z załadowanym po brzegi tirem. Lekko nie mają, bo "na pace" drewniane meble. Kartony trudno zliczyć, za to chętnych do ich wnoszenia jak na lekarstwo.
- Przyjechaliśmy we trzech z Katowic i Sosnowca. Miało nas być więcej, ale dwóch kolegów jednak nie mogło się pojawić. Szukaliśmy chętnych do pomocy, ale nikt się nie zgłosił do pracy - mówi jeden z pracowników.
Dlatego kiedy tradycyjne ogłoszenia zawiodły, na tirze pojawiło się nietypowe hasło: "flaszka 0,7 za pomoc w rozładunku". - Za pieniądze nikt nie chciał przyjść, to może chociaż tak się skuszą - żartuje jeden z mężczyzn. Niestety jak na razie bez odzewu. Na 10 osób, zaledwie jedna zwróciła uwagę na "ogłoszenie". Ale zadania się nie podjęła.
Panowie sami musieli zakasać rękawy. Połowę mebli już wnieśli, ale już w środę kolejna dostawa - tym razem szaf. - Przyjedzie więcej kolegów, ale tym razem damy też ogłoszenie w internecie. Może wtedy ktoś się zgłosi - dodają.
"To raczej żart"
Taki nietypowy sposób poszukiwania współpracowników zaskoczył jedną z gdańskich agencji, które pomagają znaleźć pracę. - Jestem zszokowana taką propozycją. Warto próbować różnych metod, żeby znaleźć pracowników, ale muszą one być profesjonale. Myślę, że ludzie widząc takie ogłoszenie raczej traktują je w kategoriach żartu - mówi Martyna Ładkowska, kierownik gdańskiego oddziału Jobhouse.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/sk / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze