28 aktywistów Greenpeace, którzy wspięli się na portowe dźwigi w Gdańsku usłyszało zarzuty naruszenia miru domowego oraz unieruchomienia urządzeń, co spowodowało straty portu oszacowane na kwotę prawie pół miliona złotych. Grozi im nawet 10 lat więzienia.
Ekolodzy usłyszeli zarzuty w czwartek w późnych godzinach wieczornych.
- Wszystkim 28 osobom zostały przedstawione te same zarzuty - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Zarzut naruszenia miru domowego poprzez wdarcie się na ogrodzony teren pirsu rudowego spółki Port Północny, a następnie pomimo wielokrotnych żądań kierowanych przez osoby uprawnione, nie opuszczenia terenu - tłumaczy i dodaje, że zagrożone jest to karą grzywny, ograniczenia wolności albo karą do roku więzienia.
Drugi zarzut dotyczy wejścia na żurawie portowe i ich blokowania.
- Unieruchomienie urządzeń spowodowało straty spółki Port Północny na kwotę nie mniejszą niż 491 tysięcy złotych - dodaje prokurator.
Za to aktywistom grozi nawet do 10 lat więzienia.
Jak dodała Wawryniuk, ekolodzy nie odnieśli się do stawianych im zarzutów. Złożyły jednak oświadczenie, tłumacząc ideę swojego protestu.
- Po czynnościach wszystkie osoby zostały zwolnione. Prokuratorzy zastosowali wobec nich środek wolnościowy w postaci poręczenia majątkowego. Były to różne kwoty, od 5 do 10 tysięcy złotych - mówi.
Weszli na dźwigi, dziesięciu spędziło tam noc
W środę rano aktywiści wspięli się na dźwigi portowe, blokując tym samym rozładunek węgla. Zawiesili też transparenty: "Polska bez węgla". Wszystko po to, by wezwać polski rząd do ogłoszenia planu odejścia od węgla do 2030 roku.
Jak przekazała wtedy Katarzyna Guzek, rzeczniczka Greenpeace Polska, na dźwigach było 28 aktywistów.
Wieczorem w środę policja poinformowała, że w sumie 18 aktywistów zrezygnowało z protestu.
- O godzinie 20 po akcji mediacyjnej i innych działaniach policji zeszli z dźwigów. Zostali zatrzymani przez policjantów i przewiezieni do jednostek policji celem złożenia wyjaśnień - powiedziała podinsp. Joanna Kowalik-Kosińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Dziesięciu z nich noc spędziło na dźwigach terminala węglowego portu w Gdańsku - przekazał Greenpeace Polska.
W czwartek po godzinie 12 Greenpeace poinformował, że aktywiści kończą protest.
- Aktywistki i aktywiści podjęli decyzje o tym, żeby opuścić miejsce protestu. Oddadzą się w ręce stróżów prawa i będą czekali na rozwój wydarzeń - mówiła Katarzyna Guzek i dodała, że nie jest to koniec ich działań na rzecz klimatu.
- Greenpeace znany jest z tego, że nie zdradza swoich planów. Mogę jednak zapewnić, że będziemy kontynuowali kampanię na rzecz powstrzymania katastrofy klimatycznej - tłumaczy.
Akcja Greenpeace rozpoczęła się już w poniedziałek, kiedy Rainbow Warrior wpłynął do portu w Gdańsku i zablokował rozładunek węgla z Mozambiku. Zarzuty w tej sprawie straż graniczna postawiła obywatelowi Hiszpanii i obywatelce Austrii.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24