Trump świętował na defiladzie. "On robi z nas Rosję"

Parada wojskowa w Waszyngtonie
Ulicami Waszyngtona przeszła defilada wojskowa
Źródło: TVN24
W sobotę na ulice amerykańskich miast, miejscowości i miasteczek wyszły tłumy Amerykanów. Protesty wymierzone w prezydenta USA Donalda Trumpa i jego "autorytarne ekscesy" odbywały się równolegle do defilady wojskowej, w której uczestniczył amerykański przywódca.
Kluczowe fakty:
  • W sobotę ulicami Waszyngtonu przeszła defilada wojskowa z okazji 250. rocznicy powstania sił lądowych USA.
  • W uroczystości brał udział prezydent Donald Trump, który w tym dniu obchodził także swoje 79 urodziny.
  • Równolegle do defilady w wielu częściach USA trwały protesty Amerykanów przeciwko polityce Trumpa.

W Waszyngtonie w sobotę odbyła się defilada wojskowa z okazji 250. rocznicy powstania sił lądowych USA (US Army). W obchodach brał udział prezydent USA Donald Trump, który tego dnia obchodził 79. urodziny. Defilada ruszyła ulicami miasta przed godz. 18.30 czasu lokalnego (godz. 0.30 w niedzielę w Polsce - red.).

Jak zapowiedzieli organizatorzy, w paradzie wzięło udział 6,7 tys. żołnierzy w historycznym i współczesnym umundurowaniu. W harmonogramie znalazł się przejazd m.in. czołgów Abrams czy bojowych wozów piechoty Bradley, a także haubice samobieżne Paladin i systemy artylerii HIMARS. Nad Waszyngtonem latały śmigłowce Black Hawk, a na koniec zaplanowano pokaz fajerwerków.

Na kilka godzin przed rozpoczęciem parady setki tysięcy Amerykanów maszerowało i gromadziło się na ulicach miast od Nowego Jorku po Chicago i Los Angeles, protestując przeciwko prezydentowi Trumpowi. Wiele z łącznie 2000 demonstracji w całym kraju odbyło się pod hasłem "No Kings". - W Ameryce nie tolerujemy ludzi, którzy chcieliby zostać królami. NO KINGS to narodowy dzień akcji i masowej mobilizacji w odpowiedzi na rosnące autorytarne ekscesy i korupcję Trumpa i jego sojuszników - mówili organizatorzy.

Protest w Los Angeles
Protest w Los Angeles
Źródło: EPA

Tłumy Amerykanów wyszły na ulice

Jedno z największych zgromadzeń zebrało się w Los Angeles, miejscu gwałtownych protestów przeciwko obławom na imigrantów, dokąd Trump wysłał 4,7 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej oraz Marines i gdzie ogłoszono godzinę policyjną. Lokalny oddział telewizji ABC oszacował rozciągnięty na kilometry tłum na co najmniej 100 tys. osób, twierdząc, że to największa demonstracja w mieście od czasu antypolicyjnych protestów z 2020 r. po zabiciu przez policję George'a Floyda. Mimo wcześniejszych napięć, nie odnotowano żadnych incydentów.

Protest w Los Angeles
Protest w Los Angeles
Źródło: EPA

Duże demonstracje trwały też m.in. w Nowym Jorku, Filadelfii, Chicago i Houston. Demonstranci wznosili hasła i transparenty wzywające prezydenta do ustąpienia, nazywające go dyktatorem, domagające się zakończenia obław na imigrantów, czy potępiające jego sympatię dla Władimira Putina i innych autokratów. Niemal wszystkie demonstracje przebiegają spokojnie; jedynym wyjątkiem był protest w Atlancie, gdzie demonstranci protestujący przeciwko zatrzymaniom imigrantów starli się z policją i doszło do użycia gazu łzawiącego.

Organizatorzy odwołali wszystkie marsze w Minnesocie, gdzie w sobotę doszło do zamachu na parę lokalnych Demokratów i gdzie wciąż przebywający na wolności zabójca miał mieć plany ataku na demonstrację. Mimo to tłum zjawił się pod budynkiem stanowego Kapitolu w St. Paul.

Spontaniczne protesty w Waszyngtonie

Oficjalnej demonstracji nie organizowano w Waszyngtonie, gdzie odbywała się parada wojskowa z okazji 250-lecia sił lądowych USA. Jak wyjaśnił dziennikowi "USA Today" jeden z organizatorów, Ezra Levin, chodziło o to, by uniknąć narracji, że demonstranci są przeciwko weteranom i wojsku.

- Podjęliśmy taką decyzję, aby nie podsycać narracji, że Trump mógłby chcieć, abyśmy bezpośrednio przeciwko niemu protestowali lub dali mu możliwość rozprawienia się z protestującymi – powiedział.

Trump sugerował we wtorek, że może użyć wojska przeciwko "ludziom, którzy nienawidzą kraju" i którzy będą protestować przeciwko paradzie, choć później Biały Dom tłumaczył, że chodziło tylko mu o demonstrantów stosujących przemoc.

Mimo to, w stolicy USA zgromadziło się w ciągu dnia kilka mniejszych spontanicznych protestów. W jednym z nich kongresmen Demokratów Eric Swalwell wzywał do impeachmentu Trumpa.

Demonstracje zebrały się jednak w wielu miejscach na przedmieściach Waszyngtonu w Wirginii i Marylandzie. W Woodbridge, niewielkiej miejscowości w Wirginii, w demonstracji zebranej wokół ruchliwego skrzyżowania przy centrum handlowym przyszło w ciągu dnia ponad tysiąc osób, zachęcając kierowców do wyrażania poparcia poprzez trąbienie. Przejeżdżający co chwila spełniali te prośby, niektórzy, machając przez okno amerykańskimi flagami. Kilku zwolenników prezydenta przejeżdżało obok tłumu z rykiem silnika albo pokazywało tłumowi niecenzuralne gesty.

"On robi z nas Rosję"

Większość haseł i transparentów dotyczyła stanu demokracji w USA i zarzucanych Trumpowi autorytarnych ciągot: "W Ameryce to prawo jest królem", "Przemów, póki jeszcze możesz", "On robi z nas Rosję". Nie brakowało też wątków proimigranckich, ale też i proukraińskich. "Mężczyzna bez garnituru jest lepszy niż garnitur bez mężczyzny" - brzmiało hasło na transparencie z wizerunkiem prezydenta Ukrainy. Jeden z uczestników przerobił flagę stanową Wirginii - ukazującą tyrana powalonego przez Amazonkę - z Trumpem jako tyranem z hamburgerem w ręku.

- Nasze stanowe motto to "sic semper tyrannis", czyli "tak zawsze kończą tyrani". Hasło dawno nie było tak aktualne - wyjaśnił mężczyzna.

Protesty w Los Angeles
Protesty w Los Angeles
Źródło: PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN

Corey, emerytowany nauczyciel powiedział, że przyszedł na protest z poczucia frustracji bezradnością wobec działań prezydenta.

- Nigdy nie spodziewałem się, że coś takiego zobaczę kiedyś w Ameryce: skazanego przestępcę rządzącego krajem, wyprowadzającego wojsko na ulice, plującego na konstytucje i normy. Nie tego uczyłem swoich uczniów na lekcjach o naszej demokracji - powiedział. - Taka demonstracja daje jednak jakąś nadzieję i pokazuje, że nie jesteśmy sami - dodał.

Protesty w Los Angeles
Protesty w Los Angeles
Źródło: PAP/EPA/KYLE GRILLOT

Ile będzie kosztować parada Trumpa?

Prezydent od dawna chciał zorganizować paradę w stylu wojskowym w Stanach Zjednoczonych, ale takie wydarzenia były rzadkością w historii USA - zauważa Reuters.

Armia amerykańska przywiozła do Waszyngtonu prawie 7000 żołnierzy wraz ze 150 pojazdami, w tym ponad 25 czołgami M1 Abrams, 28 pojazdami opancerzonymi Stryker, czterema samobieżnymi pojazdami artyleryjskimi Paladin i elementami artyleryjskimi, w tym M777 i M119.

Uroczystości będą kosztować armię amerykańską od 25 do 45 milionów dolarów, powiedzieli agencji Reuters amerykańscy urzędnicy. Obejmuje to samą paradę, a także koszty transportu sprzętu oraz zakwaterowania i wyżywienia żołnierzy.

Krytycy nazwali paradę autorytarnym pokazem władzy, który jest marnotrawstwem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Trump powiedział, że chce obniżyć koszty w całym rządzie federalnym.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: