Miała 88 lat. Kiedy w XVII wieku Gdańsku wybuchła epidemia ospy, wiele osób, zwłaszcza starszych, zmarło. Ona przeżyła i dlatego później zginęła. W okrutny sposób. Za "czary" była w 1659 roku torturowana i później spalona na stosie. Teraz Stowarzyszenie "Zaczarowani" po raz kolejny złożyło wniosek o rehabilitację Anny Krueger. - Chcemy oddać godność ludziom, którzy nieuczciwie zostali skazani na śmierć - mówi Beata Pawlik, prezes stowarzyszenia.
Wniosek trafił do Rady Miasta Gdańska.
"Wnosimy o przywrócenie dobrego imienia skazanej i w ramach rehabilitacji o podjęcie stosownych działań zmierzających do odpowiedniego uczczenia pamięci tej ostatniej ofiary niesławnej praktyki osądzania rzekomych czarów u osób dotkniętych najczęściej upośledzeniem lub chorobą umysłową, niejednokrotnie sprzężoną z bardzo późnym wiekiem" - czytamy w przesłanym przez stowarzyszenie wniosku.
Anna Krueger była ostatnią kobietą skazaną za czary w Gdańsku.
- Zapoznawszy się z tą historią dostrzegłam podobieństwo pomiędzy osobą dotkniętą demencją starczą, na przykład w formie Alzheimera, z opisem zamieszczonym w kronice Loeschina z 1838 roku, który dotyczył zachowania pani Anny Krueger. To właśnie to zachowanie, które przypominało chorobę, doprowadziło ją do śmierci - mówi Beata Pawlik, prezes Stowarzyszenia Edukatorów i Terapeutów "Zaczarowani".
Jak podaje stowarzyszenie "Zaczarowani", chodzi o Studia z Historii Gdańska i jego okolic pochodzące ze starych manuskryptów i rzadkich druków kolekcjonowane przez dr. Gotthilfa Matthiasa Loeschina.
"Przeżyła epidemię i to doprowadziło ją do śmierci"
Anna Krueger urodziła się około 1571 roku w Gdańsku.
- Była osobą ubogą. Zmarła w roku 1659 roku. W owym czasie wybuchła w Gdańsku potężna epidemia ospy. Wiele osób zmarło. Zwłaszcza osoby w sile wieku oraz dzieci. To właśnie doprowadziło do jej śmierci, bo przeżyła - opowiada Pawlik.
Szczególnie dziwiło wtedy to, że nie zachorowała, chociaż mieszkała w azylu dla chorych na ospę. Dodatkowo zaczęło masowo padać bydło. Zaczęto więc szukać winnych. Padło na Annę Krueger.
Uchodziła za trochę zdziwaczałą, ale bardzo pobożną osobę.
- Ludzie zadawali pytania, dlaczego taki stary człowiek przeżył. Do tego zachowuje się dziwnie, mruczy pod nosem, jest przygarbiony, brzydki. Pewnie ma jakieś kontakty z czarami, z diabłem - dodaje Pawlik.
W 1659 roku została doprowadzona przed Ławę Miejską. Proces trwał kilka dni. Jak wynika ze źródeł, była przetrzymywana w Ratuszu Starego Miasta albo w Wieży Więziennej.
Na początku stawiała opór, chciała się bronić. Kiedy jednak zobaczyła narzędzia do tortur, przyznała się do konszachtów z diabłem. Mimo wszystko tortury jej nie ominęły. Na końcu została skazana na śmierć przez spalenie na Targu Węglowym.
- Ludność miasta Gdańska była pełna współczucia wobec tak starej kobiety, tak brutalnie potraktowanej i sam kat podobno też okazał jej miłosierdzie, ponieważ pod ubranie włożył woreczek z prochem, żeby szybciej zginęła, żeby wybuchła, żeby nie umierała powoli - mówi Pawlik.
"Annę Krueger należy uniewinnić i zrehabilitować"
Stowarzyszenie Edukatorów i Terapeutów "Zaczarowani" tłumaczy, że wniosek o rehabilitację składa do Rady Miasta Gdańska, ponieważ "organem do rozpoznania spraw o czary i do osądzania tych spraw była Rada Miejska Starego Miasta Gdańska, czyli Sąd Ławy Starego Miasta Gdańska".
"W tym stanie rzeczy, posiadając współczesną wiedzę na temat przeszłości naszego miasta, na temat mentalności ówczesnego człowieka, na temat zaburzeń psychicznych towarzyszących człowiekowi będącemu w bardzo zaawansowanym wieku, wyrok skazujący należy uznać za nieważny – Annę Krueger uniewinnić i zrehabilitować" - czytamy w uzasadnieniu wniosku.
Jak mówi Beata Pawlik, w wielu krajach Europy, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, w Niemczech a także w Norwegii są przypadki, kiedy gminy podejmują decyzję o symbolicznym zrehabilitowaniu osób, które zostały nieuczciwie posądzone o czary, torturowane i spalone.
- Gdyby Gdańsk przyłączył się do takiego głosu, byłby pierwszym miastem w naszym kraju, który postąpiłby tak humanitarnie. Gdańsk jest miastem tolerancji, ma takie hasło i brakuje mi realizacji tego hasła - tłumaczy Pawlik. - Chcemy oddać godność ludziom, którzy nieuczciwie zostali skazani na śmierć - dodaje.
Rada Miasta: to ważny, ale nie najważniejszy teraz problem
To kolejny wniosek o rehabilitację Anny Krueger, który trafił do Rady Miasta Gdańska. Wcześniejsze były odrzucane. Tym razem radni mają nowy pomysł.
- Uznaliśmy, że oświadczenie Rady Miasta nie będzie odpowiednim sposobem załatwienia tego tematu. Rozumiemy wniosek stowarzyszenia "Zaczarowani", jest to sprawa, którą trzeba omówić. Natomiast wydaje nam się, że najlepszym pomysłem będzie konferencja naukowa na ten temat - mówi Łukasz Bejm z Rady Miasta Gdańska.
Jak dodaje, w sprawie Anny Krueger jest "wiele nieścisłości".
- Właściwie w każdym zdaniu o niej można dodać słowo "prawdopodobnie". Czy ona w ogóle istniała, czy została spalona, kto o tym zdecydował. Rozmawiamy o okresie ponad 300 lat temu, dlatego ciężko nad tym rzetelnie dyskutować. Wśród nas nie ma historyka, dlatego nie czujemy się kompetentni, żeby w tym temacie się wypowiadać, stąd też pomysł konferencji naukowej z udziałem specjalistów - tłumaczy Bejm.
W tym momencie konferencja jest jedynie w fazie planów. Nie ma szczegółów, kiedy miałaby się odbyć i jak miałaby dokładnie wyglądać.
- Mamy dużo ważnych spraw w Gdańsku. Podwyżki opłat, dziura w budżecie. Musimy się zająć tymi tematami. Natomiast spalenie "czarownicy" ponad 300 lat temu, o ile symbolicznie jest istotne, tym bardziej, że Gdańsk jest miastem tolerancji, nie jest pilnym problemem. Chcemy się tym zająć w spokojny, wyważony sposób - podsumowuje Bejm.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps