Jeden cios Katki zaczął pękać. Pracownicy gdańskiego zoo musieli zacząć działać. - Stwierdziliśmy, że lepiej zrobić to raz, a dobrze - opowiada Mirosław Kalicki, weterynarz. - W ciągu 20 minut przycięliśmy ząb ręczną piłą a słonica grzecznie stała. Zjadła w tym czasie ponad wiadro jabłek - dodaje. Zapewnia też, że zabieg był bezbolesny. Chciała jedynie dostać więcej jabłek.
W akcję zaangażowanych było dwóch pracowników gdańskiego zoo - weterynarz i opiekun Katki. Wspierała ją także jej koleżanka Wiki, druga słonica w zoo w Gdańsku.
- Słonica miała problem z ciosem, jak można zauważyć w tej chwili ma dwa – jeden krótki, drugi długi. Ten długi jest troszkę krzywo, nienaturalnie ustawiony. Kiedyś w młodości to się przesunęło i tak zostało - tłumaczy Mirosław Kalicki, weterynarz z Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.
Drugi był dobrze ustawiony, przez to też dużo częściej używany. W końcu się złamał.
- I to nie był problem, ale w ostatnich dniach zaczął pękać. Mieliśmy do wyboru dwie możliwości – albo założyć specjalną obrączkę na ten ząb, żeby on się dalej nie rozszedł, albo go po postu skrócić - tłumaczy Kalicki.
Jak dodaje, gdyby cios pękł do końca do kanału zębowego, prawdopodobnie doszłoby do zakażenia.
Cios skrócili, a ona chciała tylko więcej jabłek
Pracownicy zoo bali się, że obrączka może spaść. Zapadła więc decyzja o ucięciu ręczną piłą. - Stwierdziliśmy, że lepiej zrobić to raz, a dobrze - mówi weterynarz.
Całą akcję rozpoczęli 20-minutową próbą. Przebiegła bardzo dobrze, więc dwa dni później postanowili uciąć cios.
- Nie było potrzeby podawania znieczulenia, nie było bólu. Można było myśleć o podaniu środka uspokajającego , żeby wyciszyć zwierzę, żeby pozwoliło zrobić sobie zabieg, ale to zwierzę bardzo dobrze tolerowało ten zabieg i nie miało nawet chęci odejść od nas - mówi Kalicki.
Cała akcja trwała około 20 minut. Słonica zjadła w tym czasie ponad wiaderko jabłek.
- Nie czuła się nieszczęśliwa, chciała tylko więcej jabłek - dodaje weterynarz.
"Zdobycie zaufania to jest najważniejsza rzecz"
Wiki nie tylko wspierała koleżankę, ale też bacznie przyglądała się zabiegowi.
- Stała obok i zdziwiona patrzyła, co robimy. Później po całym zabiegu musiała bardzo dokładnie obejrzeć ten przycięty ząb - mówi Kalicki.
Dodaje, że wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby nie pełne zaufanie zwierzęcia do swojego opiekuna pana Tomasza.
- Pracował z nią wiele lat. To jest wisienka na torcie, koronny dowód na to, że praca ze zwierzęciem, zdobycie zaufania to jest najważniejsza rzecz, jaką można osiągnąć, żeby później takie zabiegi można było przeprowadzić w sposób, jak najbezpieczniejszy dla zwierzęcia - podsumowuje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Gdański Ogród Zoologiczny