Schodzą na dno Martwej Wisły, by odnaleźć Żółtego Lwa

Szukają zatopionego okrętu
Szukają zatopionego okrętu
Źródło: TVN24/MHMG

Chcieli się zemścić za przegraną bitwę pod Oliwą. Zaczaili się przy twierdzy Wisłoujście i ostrzelali polską flotę. Tak w XVII wieku Szwedzi posłali na dno Żółtego Lwa. Teraz niewielkiego okrętu szukają archeolodzy.

Archeolodzy z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska badają koryto Martwej Wisły w pobliżu twierdzy Wisłoujście.

Mają nadzieję, że uda im się odnaleźć wrak Żółtego Lwa. To niewielki okręt, który w XVII wieku pełnił funkcje łącznikowe i patrolowe. To również pierwsza zbudowana w gdańskiej stoczni pinka (typ dawnego okrętu żaglowego - przyp. red.) służąca we flocie królewskiej.

To właśnie z twierdzy Wisłoujście Żółty Lew wraz z flotą wyruszył do walki w słynnej bitwie pod Oliwą. Wówczas Szwedzi przegrali z kretesem. Kilka miesięcy później dość skutecznie się odegrali.

- Kilka miesięcy po zwycięstwie floty polskiej w bitwie pod Oliwą Szwedzi przeprowadzili niespodziewany atak. W nocy z 5 na 6 lipca 1628 roku rozstawili działa, podpłynęli do twierdzy Wisłoujście i rozpoczął się ostrzał. Flota polska była zaskoczona i zdecydowała się na odwrót w kierunku Gdańska. Wtedy Żółty Lew został trafiony i zatonął gdzieś tu w pobliżu - opowiada Andrzej Gierszewski z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.

Znaleźli pale

Nurkowie będą pracować na wodach wokół twierdzy do 3 września. Badacze mają nadzieję, że dzięki tym pracom odnajdą nie tylko szczątki Żółtego Lwa, ale i innych statków i przedmiotów, które mogły zatonąć w okolicach fortyfikacji.

Przed archeologami niełatwe zadanie. - Widoczność w Martwej Wiśle jest bardzo ograniczona. Często to praca po omacku. Nie jest to łatwa rzecz. Pod wodę schodzimy z kamerami, żeby kierownik prac badawczych mógł od razu zobaczyć, co znajduje się na dnie - tłumaczy jeden z nurków.

Na razie archeolodzy znaleźli drewniane pale, które mogą pochodzić ze średniowiecza. Ich dokładny wiek będzie znany dopiero po badaniach dendrologicznych. - Wyniki będą znane za kilka tygodni. Być może są to pozostałości średniowiecznego mola, o którym są wzmianki z 1465 roku, a więc z czasów, gdy na miejscu twierdzy Wisłoujście stał jeszcze drewniany blokhaus - tłumaczy Gierszewski.

Prowadzone prace będą kosztować ponad 100 tys. zł. Na razie naukowcy skupiają się na dokumentacji i pobieraniu próbek.

Autor: aa/gp/jb / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: