Kolejny dzień opóźnień na lotnisku w Gdańsku. To efekt problemów kadrowych - kontrolerów ruchu lotniczego jest zbyt mało, by obsłużyć wszystkie zaplanowane przyloty i odloty. O kryzysowej sytuacji portu lotniczego imienia Lecha Wałęsy wiadomo już od kilku dni, jednak władze lotniska i przewoźnicy mają związane ręce. - Rozumiemy problemy kadrowe (...), ale z drugiej strony widzimy ogromny kłopot - podkreśla rzeczniczka lotniska.
W nocy z soboty na niedzielę całodobowe dotąd lotnisko było zamknięte między godziną 2 a 6. W związku z tą przerwą samoloty z Larnaki i Reykjaviku - zamiast lądować w nocy - przyleciały do stolicy Pomorza dopiero wczesnym rankiem. W tym tygodniu port był kilkukrotnie zamykany, każdorazowo na około dwie-trzy godziny.
Jak w sobotę wskazała Rusłana Krzemińska, rzeczniczka Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, powodem nocnego zamknięcia lotniska był wciąż niepełny skład osobowy wśród kontrolerów. - O ile na wieży jest 100 procent obłożenia, o tyle część kontrolerów ze zbliżania nadal przebywa na zwolnieniach lekarskich - poinformowała. Jak dowiedziała się PAP, na zwolnieniach lekarskich przebywa ośmiu kontrolerów zbliżania.
Kontroler zbliżania odpowiada za separację oraz zapewnia pomoc nawigacyjną na lotnisku. Poza kontrolerami zbliżania w ruchu lotniczym pracują jeszcze kontrolerzy lotniska oraz kontrolerzy obszaru i wieży.
Opóźnienia też w ciągu dnia
Jak wynika z informacji serwisu FlightRadar, w niedzielę około godziny 15 nieznacznie opóźnione są między innymi przyloty z Paryża i Bergen. Kilkadziesiąt minut na wylot muszą z kolei poczekać podróżni, chcący dostać się do szwedzkiego Malmo. Większość zaplanowanych na popołudnie startów - jak na razie - ma jednak odbyć się o czasie.
Inaczej było przed południem. Na przykład samolot do Sztokholmu zanotował ponadgodzinne opóźnienie, o niecałą godzinę opóźnił się wylot samolotu do fińskiego Turku, a o ponad godzinę - do tureckiej miejscowości Antalya.
"Martwimy się tą sytuacją"
Jak dowiedział się reporter TVN24 Adam Krajewski od przedstawicieli Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP), która zatrudnia kontrolerów, jeśli chodzi o sytuację w Gdańsku, "agencja powoli wychodzi z impasu". Władze lotniska przyznają jednak, że problem wciąż występuje i może powracać.
- Może być znowu taka sytuacja, że mogą być problemy z obsadą na wieży Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i znowu mogą być zakłócenia w obsłudze lotów. Wiemy, że przewoźnicy się na to przygotowują. Mają świadomość, że mogą być problemy z wylądowaniem. Mamy też sygnały, że przewoźnicy będą się do tego dostosowywać - poinformowała rzeczniczka prasowa gdańskiego lotniska Agnieszka Michajłow. Zaapelowała do podróżnych o sprawdzanie statusów rezerwacji. Informacje w tej sprawie można uzyskać od przewoźników, na stronie lotniska i na infolinii portu lotniczego.
Michajłow zaznacza, że władze lotniska "trzymają kciuki" za rozwiązanie sytuacji kadrowej w PAŻP. - Rozumiemy problemy kadrowe, bo wszystkie firmy w branży lotniczej je mają (...), ale z drugiej strony widzimy też ogromny kłopot, który jest z kumulacją pasażerów i z ich naturalnym niezadowoleniem. Dlatego martwimy się tą sytuacją - przyznaje rzeczniczka portu lotniczego.
Pięć godzin opóźnienia lotu z Dublina do Gdańska
W sobotę przed południem napisała do nas pasażerka, która w piątek wieczorem miała wylecieć z Dublina do Gdańska linią Ryanair. Przekazała, że z związku z brakiem kontrolerów opóźnienie wyniosło pięć godzin. - Brak kontrolerów lotów na lotnisku w Gdańsku spowodował pięć godzin opóźnienia w wylocie z Dublina. Byliśmy już w samolocie, ale pilot przekazał nam, że musimy cofnąć się na lotnisko i czekać, aż sytuacja w Gdańsku się poprawi. Udało się wylądować dopiero o 5 rano, zamiast o 0:15. Inne loty, które miały lądować w podobnych godzinach, też były dużo opóźnione - poinformowała nas na Kontakt 24 pani Magdalena. Kobieta wysłała nam nagrania, na których zarejestrowała komunikat pilota o opóźnieniu i sytuacji na lotnisku.
Dwuosobowa obsada może obsłużyć ponad 30 lotów, jednoosobowa najwyżej sześć
O problemach na lotnisku w Gdańsku informujemy już od kilku dni. Powodem opóźnień jest brak kontrolerów ruchu lotniczego. Jak przekazała nam we wtorek rzeczniczka Polskiej Agencji Żeglugi Powietrzne, część załogi poszła na zwolnienia lekarskie i koniecznie było wejście w tryb SPO (tzw. Single Person Operations) - oznacza to, że na zmianie był jeden kontroler.
Czytaj też: Problemy na gdańskim lotnisku. "Wiemy, że od 2.00 do 6.00 nie będzie obsługi naprowadzania samolotów"
- Aby utrzymać najwyższe standardy bezpieczeństwa, zgodnie z wewnętrznymi regulacjami, wprowadzamy na bieżąco ograniczenia w ruchu lotniczym. Oznacza to, że w przypadku dwuosobowej obsady możemy obsłużyć 25, 30, a nawet więcej samolotów w ciągu godziny, a kiedy pracujemy samodzielnie, jednoosobowo jest to pięć do sześciu operacji na godzinę i tyle - tłumaczył nam Michał Mikołajczak, przewodniczący Gdańskiego Związku Zawodowego Pracowników Kontroli Ruchu Lotniczego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Stróżyk/Reporter/East News