Mieszkańcy Gdańska skarżą się na zalegające przy śmietnikach odpady. Firmy, które od 1 lipca odpowiadają za ich wywóz, nie radzą sobie z tym zadaniem: - To przez to, że swoje obowiązki zaniedbały firmy, które obsługiwały miasto do 1 lipca. Te śmieci leżą tam wiele dni - tłumaczą urzędnicy.
Odpadów jest znacznie więcej, niż szacowano przed startem systemu.
- Śmieci zgromadzone w altanach śmietnikowych nie są odpadami wyprodukowanymi w ciągu kilkudziesięciu godzin. To odpady jeszcze z ubiegłego tygodnia, czasami nawet z minionych dwóch tygodni. Po prostu firmy prywatne, z którymi mieszkańcy podpisali umowy na wywóz, a które obsługiwały dotychczas poszczególne sektory, w pewnym momencie zaprzestały wywozów - tłumaczy Mieczysław Kotłowski, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku. - Firm tych nie ma już na rynku, nie ma więc od kogo wymagać wywozu, to my teraz musimy uporać się z tym tematem – dodaje.
„Postanowili zaoszczędzić”
- Dla nas jest jasne, że te firmy postanowiły na koniec zaoszczędzić - mówi szef ZDiZ.
Jak tłumaczy, choć jest to niezgodne z przepisami, żeby móc pociągnąć kogoś do odpowiedzialności, musieliby pozostawić ten bałagan na jeszcze dłużej, by wszystko dokładnie udokumentować. - Nam natomiast zależy na tym, by przede wszystkim błyskawicznie usunąć nagromadzone śmieci – tłumaczy.
"Nikt nie odbiera śmieci"
Z takiej sytuacji nie są zadowoleni również mieszkańcy, którym wyraźnie krajobraz porozrzucanych śmieci przeszkadza.
Problem, jak się okazuje, mają również właściciele punktów gastronomicznych. "W Gdańsku Oliwie nikt nie odbiera śmieci od gastronomii. Interwencje nic nie dają. Będę zmuszony zamknąć restaurację. Inni też. Masakra" - pisze na Twitterze Radomir Szumełda właściciel restauracji Big Apple.
Szumełda twierdzi, że deklarację śmieciową podpisał już 23 maja.
- Podstawiono nam 2 pojemniki, które nadają się dla 4-osobowej rodziny, a nie dla gastronomii, a od soboty nikt nie odebrał śmieci. Po interwencji w gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni jesteśmy umówieni z dyrektorem ZDiZ - tłumaczy Radomir Szumełda. - Śmieci jednak wciąż nie zniknęły - dodaje.
Sprzątanie piwnic i strychów
Część mieszkańców postanowiła również skorzystać z okazji i uporządkować to, co dotychczas zalegało w ich piwnicach i na strychach. Dlatego też ilość śmieci w ostatnim czasie zdecydowanie wzrosła.
- Tego akurat się spodziewaliśmy, bo podobny efekt zaobserwowano też w innych państwach europejskich, które wprowadzały podobną reformę - wyjaśnia Rafał Jaworski, szef Działu Gospodarowania Odpadami Komunalnymi ZDiZ.
Według informacji ZDiZ-u Zakład Utylizacyjny w Gdańsku-Szadółkach wcześniej przyjmował ok. 550 tonodpadów dziennie - 1 lipca było to natomiast 620 ton, z czego ok. 100 ton stanowiły odpady wielkogabarytowe.
Wciąż rozwożą pojemniki
Obecnie wciąż trwa rozstawianie nowych pojemników w tych miejscach, gdzie z różnych przyczyn wcześniej one nie dotarły.
- Częściowo wynika to z błędów w deklaracjach, częściowo jednak problem polega na niemożności dostania się do altan śmietnikowych, administratorzy nie udostępnili nam jeszcze kluczy do kłódek, czy pilotów. Staramy się jednak zapewnić pojemniki jak najszybciej - wyjaśnia Bogusz Mariusz z PRSP.
Łącznie na terenie całego miasta rozstawionych zostanie od 100 do 120 tysięcy pojemników. Jak ocenia dyrektor Kotłowski sytuacja powinna wrócić do normy w ciągu tygodnia. - W tym czasie wszystkie brakujące pojemniki powinny już dotrzeć na swoje miejsca, a wszystkie śmieci pozostawione przez dotychczasowych wykonawców usługi na wysypisko – mówi Kotłowski.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Mieszkanka Żabianki