Archeolodzy dokonali zaskakującego odkrycia na gdańskim Westerplatte. Podczas prowadzonych właśnie badań w leju po bombie zrzuconej podczas nalotu Luftwaffe odkryto swoistą "kapsułę czasu", będącą zbiorowiskiem licznych przedmiotów o wartości historycznej. Najbardziej wartościową pamiątką jest emaliowana tabliczka pochodząca z drzwi pomieszczenia składnicy wojskowej.
Podczas trwających właśnie prac archeologicznych na Westerplatte, prowadzonych po zachodniej stronie budynku starych koszar, badacze dokonali wyjątkowego znaleziska. W leju po bombie zrzuconej podczas nalotu Luftwaffe, 2 września 1939 roku, znaleziono doskonale zachowaną, emaliowaną tabliczkę. Pamiątka pochodzi prawdopodobnie z drzwi jednego z administracyjnych pomieszczeń Wojskowej Składnicy Tranzytowej.
- Po niezbędnych pracach konserwacyjnych, ten wyjątkowy zabytek trafi na przygotowywaną obecnie wystawę archeologiczną Muzeum Westerplatte, której otwarcie zaplanowano na przyszły rok - informuje rzeczniczka muzeum Aleksandra Trawińska.
Oprócz tabliczki odnaleziono w nim duże ilości ołowianych plomb, mundurowych guzików, haków, różnego rodzaju narzędzi, szklanych butelek, kałamarzy oraz elementów wyposażenia budynków, w tym klamek, zamków, włączników czy gniazdek elektrycznych.
Przedmioty uznane za niepotrzebne
Jak wyjaśniają muzealnicy, po zakończonych walkach, leje po bombach były wykorzystywane jako gotowy dół śmietnikowy. W wyniku porządkowania terenu Westerplatte po bitwie do leja trafiły wszelkie rzeczy uznane przez Niemców za niepotrzebne, jak również gruz i inne materiały ze zniszczonych podczas walk budynków. W ten sposób - jak podkreślili - stał on się swoistą "kapsułą czasu", w której zachowały się przedmioty będące na wyposażeniu składnicy. - Eksplorowany lej, którego średnica wynosiła niemal 11 metrów, a całkowita głębokość dochodzić może nawet do 3 metrów, jest efektem wybuchu bomby o wagomiarze 250 kg - wyjaśnia Trawińska.
Archeolodzy o najnowszych odkryciach
- Podczas prac wykopaliskowych odkopaliśmy lej po bombie niemieckiej z 1939 r., a konkretnie z 2 września. Bomba wybuchła obok budynku starych koszar. Jest to lej po 250 kilogramowej bombie, a więc siła wybuchu była ogromna. Ma ponad 3 metry głębokości. W tej chwili dotarliśmy już do wód gruntowych. Do tego leja zostały wrzucone zaraz po bitwie (8 września) wszelkiego rodzaju elementy wyniesione z budynku starych koszar - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 archeolog Piotr Kalka.
Archeolodzy mówią o świetnie zachowanej misce z tamtego okresu, czy fragmentach mundurów polskich, które były tam składowane.
- Budynek przetrwał wybuch bomby. Powypadały okna, kawałki ścian, natomiast sama konstrukcja ostała się. Niemcy już dzień po bitwie zapędzili do fizycznej pracy Polaków pojmanych na terenie Wolnego Miasta Gdańsk, którzy sprzątali gruzowisko i pole bitwy. Lej został potraktowany jako swoisty śmietnik, gdzie zakopano to co zostało po bitwie - twierdzi archeolog.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum II Wojny Światowej