Kapitan Jerzy J., oskarżony o sprowadzenie katastrofy w ruchu wodnym po tym, gdy w 2010 r. z jego holownika zerwał się holowany kadłub jachtu i osiadł na skałach na wodach terytorialnych Norwegii, został uniewinniony przez sąd II instancji. Wartość szkody wyniosła wtedy ponad 4 miliony euro.
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w środę zakończył się proces apelacyjny kapitana holownika Jerzego J., który zdaniem prokuratury sprowadził katastrofę w ruchu wodnym zagrażającą mieniu w wielkich rozmiarach. Oskarżony został uniewinniony od zarzuconego mu czynu.
- Błędy, zaniedbania i uchybienia były, natomiast nie jest to bezpośrednie zagrożenie spowodowania katastrofy, a o taki wyrok wnosił oskarżyciel posiłkowy. Oskarżony próbował ratować mienie. Całą operację utrudniały warunki pogodowe, co również należy wziąć pod uwagę - przeczytała w uzasadnieniu sędzia Edyta Frycz.
Wskazała również, że sąd rejonowy dokonał wykładni słowa katastrofa użytego we wspomnianym przepisie, "przy czym nie poprzestał na słownikowym, potocznym czy intuicyjnym znaczeniu tego słowa, ale dokonał bardzo wnikliwej i wieloaspektowej analizy". - Sąd słusznie wskazał, że katastrofa w ruchu to zdarzenie tragiczne, rozległe w skutkach, zakłócające w sposób nagły i groźny ten ruch. Sąd rejonowy miał również na uwadze miejsce, w jakim doszło do zerwania się kadłuba z holu, wskazując, że było to miejsce odległe, w pobliżu nie było żadnych jednostek pływających, zatem nie doszło do zagrożenia życia ani zdrowia żadnych osób, nie doszło do zakłócenia ruchu wodnego - wyjaśniła.
Oskarżony był obecny na sali rozpraw podczas ogłoszenia wyroku.
- Jest to dla mnie duża ulga. Przez 14 lat zmagam się z ogromnym stresem i cierpi na tym również moja rodzina - powiedział po rozprawie Jerzy J.
Dodał, że gdyby nie został uniewinniony, odszkodowanie musiałaby zapłacić firma, w której pracuje do dziś, ponieważ sam nie dysponuje takimi pieniędzmi.
Środowy wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku jest prawomocny. Kosztami postępowania zostanie obciążony Skarb Państwa.
Uniewinniony także w I instancji
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zdarzenia z 2010 r. Na wodach terytorialnych Norwegii, w czasie sztormu, kadłub jachtu zerwał się z cum i osiadł na skałach, co doprowadziło do jego uszkodzenia. Wartość szkody wyniosła ponad 4 miliony euro. Jacht był własnością spółki zarejestrowanej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych.
O sprowadzenie katastrofy w ruchu wodnym zagrażającej mieniu w wielkich rozmiarach prokurator oskarżył Jerzego J., polskiego kapitana holownika. Po dwóch latach procesu, wyrokiem z 13 listopada 2023 roku, Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ w Gdańsku uniewinnił oskarżonego. Apelacje od wyroku wywiedli prokurator oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego – firmy, do której należał kadłub holowanego jachtu. Prokurator Piotr Stankiewicz z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa podtrzymał argumenty wskazane w apelacji i wniósł o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Pełnomocnik oskarżonego mecenas Jacek Potulski wniósł o oddalenie apelacji i podtrzymanie wyroku sądu I instancji. Jego zdaniem nie doszło do katastrofy, bo holownik holował jedynie kadłub bez wyposażenia i osób na pokładzie.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Gadomski