Właścicielka Starej Pierogarni w Gdańsku mówi, że chociaż działają na rynku od 12 lat, to tak ciężkiej sytuacji jeszcze nie było. Wysokie ceny rachunków i produktów mogą sprawić, że niedługo będą zmuszeni zamknąć restaurację. Ale podwyżki odczuwają też klienci. - Jedna pani powiedziała, trudno, Wigilia będzie bez pierożków, bo mój budżet domowy tego nie dźwignie - opowiada Sylwia Kuszmar.
Stara Pierogarnia istnieje w Gdańsku już 12 lat. Teraz jednak - jak mówi właścicielka restauracji - przechodzi najtrudniejszy okres. Za gaz płaci o 300 procent więcej, za prąd więcej o 100 procent. Za wynajęcie lokalu płaci sześć tysięcy złotych miesięcznie, a już wiadomo, że w przyszłym roku ma być drożej.
- Jesteśmy już właściwie 13. rok na rynku, a to jest najgorszy, najtrudniejszy okres - mówi właścicielka Sylwia Kuszmar.
Właścicielka: przychodzą gospodynie i aż jękną, jak usłyszą ceny pierogów
Kobieta dodaje, że grudzień zawsze był dla nich czasem zamówień na święta.
- Już dzisiaj widzę, że tych zamówień nie będzie tyle. Spotykamy się z sytuacjami, że przychodzą gospodynie i aż jękną, jak usłyszą ceny pierogów, jakie są w tej chwili. Takie przykre było, jak jedna pani powiedziała: trudno, Wigilia będzie bez pierożków, bo mój budżet domowy tego nie dźwignie - opowiada Kuszmar.
Czytaj także: Jedni zamykają biznes, inni otworzą się, gdy będzie zapotrzebowanie. Przedsiębiorcy bronią się przed rosnącymi kosztami
Cen jednak w pierogarni nie podnoszą, bo nawet z tymi, które mają, klientów jest niewielu. Właścicielka, w ramach oszczędności, musiała zwolnić trzy z sześciu osób.
To jednak może nie wystarczyć. Jak przyznaje, możliwe, że po kilkunastu latach będzie zmuszona zamknąć restaurację.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24