Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe skazał byłego wicewojewodę pomorskiego Krzysztofa Pusza na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata w sprawie składowania pozostałości niebezpiecznych odpadów na terenie dawnej żwirowni w Ełganowie. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa ma związek z 22 tysiącami ton skażonej m.in. pestycydami ziemi, którą w 2011 r. sprowadziła z Ukrainy gdańska firma Port Service. Firma ta ma uprawnienia do utylizacji niebezpiecznych odpadów i podjęła się spalenia skażonej gleby. Jednak - według prokuratury - zanim wykonała to zadanie, składowała w Gdańsku odpady w niewłaściwy, zagrażający środowisku sposób. Z kolei po utylizacji ziemi szefostwo firmy przekazało popioły innej spółce, która miała w nieodpowiedni sposób zmagazynować odpady w żwirowni w podgdańskim Ełganowie.
Oprócz byłego prezesa firmy Port Service Krzysztofa Pusza (zgodził się na podanie nazwiska - red.), aktem oskarżenia objęto także braci Piotra i Patryka G. - właścicieli firmy zajmującej się zagospodarowywaniem odpadów.
"To się opłacało"
19 lutego Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał winę Krzysztofa Pusza i skazał go na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Ponadto zasądził od oskarżonego nawiązkę w kwocie 80 tys. zł na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Sąd uznał też winę braci Piotra i Patryka G. i skazał ich na kary po roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Zasądził też od oskarżonych nawiązki w kwotach po 20 tys. zł na rzecz NFOŚiGW.
Sędzia Sądu Rejonowego Agnieszka Piotrzkowska podkreśliła, że niewątpliwie utylizacja odpadów niebezpiecznych była kwestią dochodową.
- To się opłacało. Port Service w tamtym okresie miał dosyć duże zadłużenie, spłacał kredyt, a panu Puszowi zależało na tym, żeby firma działała prawidłowo, żeby była rentowna. Niestety - temu Port Service nie podołał. W ocenie sądu na to, że finalnie w Ełganowie znalazły się odpady niebezpieczne, miało wpływ wiele różnych czynników, m.in. była to kwestia tego, że piece były niewydajne. Trudno było też powiedzieć, kto za co jest w Port Service odpowiedzialny – wskazała.
CZYTAJ TEŻ: Pojemniki z odpadami były ukryte pod ziemią. Niebezpieczne substancje przedostały się do gruntu
Dodała, że w sprawie "można zauważyć pewną prawidłowość". - Z jednej strony mamy do czynienia z działalnością firmy Port Service i Krzysztofa Pusza, a z drugiej strony z działalnością oskarżonych G. Sąd uznał, że w tej sytuacji, pomimo postawienia oskarżonym G. zarzutu działania nieumyślnego, trudno sobie wyobrazić, żeby panowie G. - którzy byli od 15 listopada 2010 roku związani umową z Port Service na remediację ziemi - nie wiedzieli, co jest wywożone do Ełganowa i żeby nie wiedzieli, że są to odpady, które tam się znaleźć nie powinny – powiedziała sędzia Piotrzkowska.
Krzysztof Pusz był aktywnym działaczem Solidarności w latach 80. ubiegłego wieku. W latach 1986-1989 pełnił funkcję sekretarza w biurze przewodniczącego związku Lecha Wałęsy. Od grudnia 1990 do października 1991 był szefem gabinetu prezydenta Wałęsy. W latach 1999-2001 z ramienia Unii Wolności - najpierw wicewojewoda gdański, a następnie pomorski. Lider pomorskiej UW (2001-2005), a następnie szef regionalnych struktur Partii Demokratycznej. W 2006 r. był kandydatem koalicji Lewica i Demokraci w wyborach na prezydenta Gdańska.
Krzysztofa Pusza oraz Piotra i Patryka G. nie było 19 lutego na sali rozpraw. Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Arkadiusz Renc