Koty chciały się ogrzać w płynnym asfalcie. W schronisku walczą teraz o ich życie

Koty zatopione były w asfalcie
Koty zatopione były w asfalcie

Koty chciały się ogrzać w rozlanym asfalcie na terenie firmy budowlanej. Zaczęły "wsiąkać" w coraz bardziej plastyczną masę. W pewnym momencie nie mogły już z niej wyjść. W takim stanie znaleźli je pracownicy. Od razu poprosili o pomoc schronisko.

W poniedziałek około godziny 9 pracownicy firmy budowlanej z Nowiny, przywieźli do schroniska OTOZ Animals w Elblągu kota. Zwierzę miało zatopione łapki i większość tułowia w zastygłym asfalcie.

- Przed produkcją zawsze robimy obchód. Wtedy właśnie zauważyliśmy kota. Od razu zawieźliśmy go do schroniska - mówi pan Kacper, kierownik wytwórni asfaltu w Nowinie.

Następnego dnia dwa kolejne koty także chciały ogrzać łapki w ciepłej masie. Pracownicy ponownie pojechali z nimi do schroniska.

- Aby pomóc kotom, należało je oczyścić z czarnej masy. Dodatkowo ciepły asfalt powoduje oparzenia chemiczne skóry, a także zatrucie pokarmowe po tym, jak koty lizały swoją poklejoną sierść. Jest to niezwykle trudne zadanie - opowiada Kaja Stokłosa, lekarz weterynarii z OTOZ Animals w Elblągu.

15 lat firmy i pierwsza taka sytuacja

Wytwórnia asfaltu w Nowinie istnieje od 2002 roku. W okolicy przedsiębiorstwa od lat chodzą koty. Pracownicy je dokarmiają. Zdarzało się, że niedaleko firmy było ich nawet dziesięć.

Jak zapewnia kierownik wytwórni, do takiego zdarzenia doszło pierwszy raz.

W zakładzie jest kilka zbiorników z asfaltem. Muszą one trzymać odpowiednio wysoką temperaturę. W trakcie napełniania lub opróżniania dochodzi do rozlania asfaltu. Taka rozlana, zastygła masa leży bezpośrednio przy nagrzanych zbiornikach.

W takiej właśnie ciepłej masie koty chciały się ogrzać. Nagle zwierzęta zaczęły "wsiąkać" w coraz bardziej plastyczny asfalt. W takim stanie znaleźli je pracownicy firmy.

Jeden z kotów nie przeżył

O życie samca, który został przywieziony w poniedziałek, weterynarze walczyli siedem godzin. Musieli go ogolić, rozpuścić asfalt masłem, olejem i margaryną. Później opatrzyli oparzenia zwierzęcia i leczyli zatrucie licznymi kroplówkami. Jego stan jest stabilny.

Niestety kotki przywiezionej następnego dnia, we wtorek, nie udało się uratować.

- Kotka z krótszą sierścią niestety nie przeżyła. Druga natomiast była opatrywana do wieczora. Jej stan udało się ustabilizować - opowiada Stokłosa.

Pracownicy OTOZ Animals zamówili już leki, maści i witaminy dla kotów. Zwierzętom można pomóc dokonując wpłat na konto schroniska.

Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24

Czytaj także: