Chwile grozy przeżyła kobieta, która zgłosiła na policję zaginięcie w lesie 74-letniego męża. Mężczyzna nie przyszedł do samochodu po wspólnym grzybobraniu, a ma poważne problemy zdrowotne. Gdy służby przeszukiwały las, zaginiony wrócił do domu na piechotę.
Do zdarzenia doszło we wtorek 14 września. Około godz. 15 na policję zadzwoniła przestraszona kobieta. Poinformowała, że pojechała do lasu na grzyby wraz z mężem w okolice Nowejwsi Chełmińskiej (Kujawsko-Pomorskie). W pewnym momencie – około godz. 13 – rozdzielili się. Wtedy widziała męża po raz ostatni.
Małżeństwo miało spotkać się po kilkunastu minutach w pobliżu ich samochodu, ale 74-latek nie wracał. Nie miał także telefonu komórkowego. W dodatku mężczyzna choruje na serce. Wreszcie zaniepokojona kobieta zadzwoniła po pomoc.
Szczęśliwy finał
– W jednostce ogłoszono alarm. Łącznie w poszukiwaniach wzięło udział 74 policjantów i strażaków ochotników, funkcjonariuszom towarzyszył też pies tropiący – relacjonuje aspirant Tomasz Zieliński z Komendy Powiatowej Policji w Chełmnie. Policja poszukiwania potraktowała bardzo poważnie.
– Finał całego zdarzenia okazał się dość zaskakujący, ale szczęśliwy. 74-latek po kilku godzinach przyszedł do swojego domu w Chełmnie. Z jego realcji wynika, że odszedł za daleko od pozostawionego w lesie auta i w pewnym momencie uznał, że lepiej będzie dojść do domu inną drogą pieszo. Mężczyzna był zdziwiony całym zamieszaniem – opowiada asp. Zieliński.
Policjant przypomina o zasadach bezpieczeństwa podczas wybierania się do lasu – czy to na grzyby, czy na spacer. – Rozsądnym rozwiązaniem jest spacer z osobą towarzyszącą, wybieranie tras, które znamy, zabieranie ze sobą naładowanego telefonu komórkowego, drobnego posiłku i wody oraz informowanie najbliższych o miejscu, w które planujemy jechać – apeluje Zieliński.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Chełmnie